Publicystyka Rosyjskie drony nad Polską, a rząd wysyła sygnały o końcu „Mojego Prądu”. Kto podcina nasze bezpieczeństwo? 10 września 2025 Publicystyka Rosyjskie drony nad Polską, a rząd wysyła sygnały o końcu „Mojego Prądu”. Kto podcina nasze bezpieczeństwo? 10 września 2025 Przeczytaj także Publicystyka Głos z algorytmu. AI pisze nowy rozdział w historii muzyki Coraz częściej trafiamy na piosenki, w których nikt nie stoi przy mikrofonie, choć brzmią, jakby śpiewał człowiek. Czy to jeszcze muzyka czy już technologia, i czy w świecie, w którym każdy może mieć głos z algorytmu, nie wracamy paradoksalnie do czasów, gdy najważniejsze były słowa, a nie to, kto je potrafił zaśpiewać? Publicystyka Polityka obiecuje -33% na rachunkach za energię. Technologia pokazuje, że może być 0 zł W polskiej energetyce zderzają się dziś dwa światy: szybkie polityczne obietnice i technologie, które już teraz pozwalają realnie zejść z rachunkami niemal do zera. Politycy proponują szybkie rozwiązania, które mają przynieść ulgę już teraz, bez konieczności zmiany systemu. Tymczasem rynek sektora OZE pokazuje, że realną i trwałą obniżkę kosztów można osiągnąć dzięki technologii, a nie dzięki decyzjom politycznym. Widać więc wyraźnie różnicę podejść: politycy próbują podreperować dotychczasowy model, a firmy energetyczne realnie zmieniają sposób, w jaki korzystamy z energii. Rosyjskie drony naruszają polską przestrzeń powietrzną, to realne zagrożenie, które skłania do refleksji także nad bezpieczeństwem energetycznym. W tym samym czasie z Ministerstwa Klimatu i Środowiska płyną sygnały o możliwym zakończeniu programu Mój Prąd. W ciągu kilku lat program pomógł setkom tysięcy rodzin uniezależnić się częściowo od państwowych koncernów, importowanych paliw i wahań cen. Czy w takiej sytuacji naprawdę stać nas na to, by zrezygnować z własnej energetycznej tarczy? Reklama Spis treści ToggleSymbol niezależności czy „kosztowny dodatek”?Rosyjskie drony a polska niezależnośćRowerowa wizja BolestyPolska powinna wspierać prosumentówCzy stać nas na taki błąd? Symbol niezależności czy „kosztowny dodatek”? Program Mój Prąd to dziś jeden z filarów prosumenckiej rewolucji. Dzięki niemu dachy polskich domów pokryły się panelami fotowoltaicznymi, a coraz częściej, również magazynami energii. To nie tylko oszczędność na rachunkach, ale też odporność na kryzysy. Gdy sieć pada, a rachunki szybują, prosument ma swoje źródło energii i choć częściową niezależność. W obliczu wojny w Ukrainie i ataków hybrydowych trudno o bardziej namacalny symbol bezpieczeństwa niż własna energia. Tymczasem wysyłane są sygnały o końcu programu. Powód? Rzekomo osiągnięto cele. Tylko że bezpieczeństwo, czy to militarne, czy energetyczne, nigdy nie jest wydatkiem zbędnym. Energia kontra demokracja. Kto naprawdę decyduje o przyszłości energetyki w Polsce? Rosyjskie drony a polska niezależność Obrazy rosyjskich dronów wlatujących do Polski działają na wyobraźnię. Odsłaniają słabość granic i bezradność wobec nowego typu zagrożeń. Ale są też metaforą – pokazują, że państwo nie zawsze będzie w stanie ochronić obywateli. Dlatego obywatele powinni mieć prawo i narzędzia do budowania własnych form zabezpieczenia. Fotowoltaika i magazyny energii są jedną z takich form – nie militarną, ale strategicznie ważną. Sygnały o końcu Mojego Prądu w momencie, gdy wojna za wschodnią granicą wciąż trwa, brzmią jak odwrócenie się plecami do społeczeństwa. Zamiast wzmacniać tarczę obywateli, rząd ją osłabia. Rowerowa wizja Bolesty Na tym tle kontrowersyjnie wypadają pomysły wiceministra Bolesty, który często podkreśla znaczenie rowerów elektrycznych. Owszem, rowery są potrzebne w miastach, ale czy mają być naszą odpowiedzią na rosyjskie drony i kryzysy energetyczne? Czy zamiast budować niezależność energetyczną Polaków, rząd szykuje nam ewakuację na elektrycznych jednośladach? Tylko czym je naładujemy, skoro jednocześnie chce się ograniczać rozwój domowej fotowoltaiki i magazynów energii? Polska powinna wspierać prosumentów Nie da się budować nowoczesnego państwa bez społeczeństwa energetycznie świadomego i niezależnego. Kraje Europy Zachodniej rozwijają programy wsparcia, zachęcając obywateli do inwestycji w OZE, bo wiedzą, że to buduje odporność całej gospodarki. Polska, rezygnując z Mojego Prądu, ryzykuje nie tylko zahamowanie transformacji, ale też zwiększenie podatności na kryzysy – zarówno te energetyczne, jak i geopolityczne. Prosument nie jest kosztownym dodatkiem do systemu, lecz istotnym elementem nowej, rozproszonej energetyki, odpornej na kryzysy. Czy stać nas na taki błąd? Sygnały płynące z resortu klimatu o możliwym końcu programu Mój Prąd nie są zwykłą korektą polityki. To ostrzeżenie, że państwo gotowe jest osłabić obywateli w imię krótkoterminowych kalkulacji budżetowych. Koszty tej decyzji poniesiemy wszyscy, w postaci większej zależności od paliw kopalnych, importu energii i nacisków zagranicznych dostawców. W obliczu rosyjskich dronów nad Polską naprawdę możemy sobie pozwolić na luksus rezygnacji z własnego bezpieczeństwa energetycznego? Zobacz też: Mój Prąd 6.0: dane z województw. Gdzie najwięcej dotacji na magazyny energii, pompy ciepła i PV? Źródła: MKiŚ, dane NFOŚiGW, komunikaty prasowe Fot: Canva, zdj. Krzysztof Bolesta/gov.pl Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.