Trzy dni trwała interwencja na terenie opuszczonej fermy lisów. Zwierzęta pozostawiono w tragicznych warunkach, wielu nie udało się uratować.
Horror w biały dzień
Na miejsce zdarzenia kilka dni temu udali się przedstawiciele Stowarzyszenia Otwarte Klatki i Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami – Oddział Krotoszyn. To, co zastali we wsi Durzyn trudno opisać bez emocji. Lisy były na skraju śmierci głodowej, bez wody i pożywienia. Aby przetrwać zmuszone były polować na siebie nawzajem.
Kiedy weszliśmy na teren fermy, zobaczyliśmy prawdziwy koszmar: lisy zamknięte w klatkach i pozostawione bez opieki na opuszczonej fermie! Nie miały dostępu do jedzenia, a w ich poidłach nie było ani kropli wody. Jedyną szansą była dla nich ucieczka lub… zabicie swojego brata czy siostry i pożywienie się ich szczątkami – opisuje wolontariusz Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
W klatkach leżały półżywe lisy obok rozkładających się zwłok swoich towarzyszy.
Na naszych oczach lisy zjadały rozkładające się już szczątki. Pręty w niektórych klatkach były wyłamane, a drewniane elementy powygryzane. Lisy walczyły do ostatniego tchu, pozostawione same sobie i zapomniane przez system – dodaje wstrząśnięty.
Gdzie był właściciel?
Stowarzyszeniu udało się ustalić, że właściciel fermy nie może zajmować się zwierzętami, bo…przebywa w więzieniu! Ale dlaczego nikt nie zainteresował się losem pozostawionych przez niego podopiecznych i dlaczego nie wyznaczono nikogo do zabezpieczenia ich losu? Częściową winę za to zaniedbanie ponosi Powiatowy Inspektorat Weterynarii, który nie zadbał o ochronę mieszkańców fermy.
Niewielu udało się uratować
Lisy, które ocalały, a jest ich niespełna osiemnaście, zostaną przetransportowane do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Zwierząt w Jelonkach.
Jak możemy przeczytać na fanpage’u TOZ Krotoszyn:
Trzy dni ratowania zwierząt z fermy lisów, połączenie działań kilku organizacji, kilkadziesiąt wykonanych telefonów na numery polskie i zagraniczne by znaleźć miejsce dla jak największej ilości zwierząt, praca wielu ludzi, zabezpieczanie dowodów w postaci martwych zwierząt i tych skrajnie zagłodzonych a to tylko JEDNA FERMA, jedno miejsce, gdzie zwierzęta żyją bez zapewnienia im podstawowych potrzeb i tylko dlatego, żeby obedrzeć je z futer. Lisy na fermie pod Krotoszynem umierały w męczarniach, bez dostępu nawet do wody. Te co miały jeszcze siły spijały krople kapiące z dachów klatek.
W dalszej części posta pracownicy TOZ apelują o wznowienie prac nad ustawą Piątka dla Zwierząt i zakaz powstawania i działania ferm futrzarskich.
Jak wiemy obecnie rząd wycofał się z projektu. Wszyscy miłośnicy zwierząt mają jednak nadzieję, że zastąpi go nowy, który sprawi, że tak drastyczne sytuacje nie będą miały już miejsca.
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.