Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Ustawa wiatrakowa z podpisem prezydenta. Nowy limit odległościowy wyniesie 700 m

Ustawa wiatrakowa z podpisem prezydenta. Nowy limit odległościowy wyniesie 700 m

Kancelaria Prezydenta ogłosiła, że Andrzej Duda podpisał w poniedziałek ustawę wiatrakową. Tym samym przyjął nowy limit odległościowy wynoszący 700 m, który zaproponował Sejm. Co z rozwojem energetyki wiatrowej i pieniędzmi z KPO? 

Reklama

Prezydent podpisał ustawę wiatrakową 

We wtorek Kancelaria Prezydenta RP ogłosiła, że 13. marca Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy wiatrakowej. Zamiast aktualnej zasady 10H, blokującej rozwój elektrowni wiatrowych, nowy limit odległościowy wyniesie 700 m. 

Przez długi czas kompromis w sprawie nowelizacji ustawy wiatrakowej zakładał limit 500 m. Tak brzmiał oficjalny, konsultowany i zaakceptowany plan, jednak tuż przed głosowaniem w Sejmie niespodziewanie przyjęto poprawę wniesioną przez posła Marka Suskiego, a minimalną odległość wiatraka od zabudowy wydłużono o 200 m

W takim kształcie ustawa trafiła do Senatu, który wprowadził kilka poprawek. Członkowie wyższej izby parlamentu jednogłośnie stwierdzili, że 700 m nie pomoże odblokować rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Oprócz przywrócenia zakładanych 500 m, zaproponowano również rozwiązanie, które zezwala na budowę elektrowni wiatrowej w jeszcze mniejszej odległości, jeżeli zostaną odpowiednie warunki. 

Niestety wniesione korekty do ustawy nie przeszły przez Sejm. Bezwzględną większością głosów utrzymano 700 m. Większości nie uzyskały także inne poprawki, m.in ta o umożliwieniu zmniejszenia odległości minimalnej za zgodą mieszkańców. Posłowie przyjęli tylko cztery propozycje zmian wniesionych przez Senat, jednak z zastrzeżeniem do redakcji.

Co jeszcze zakłada nowelizacja ustawy wiatrakowej? 

Nowelizacja ustawy wiatrakowej podpisana przez prezydenta zakłada, że decyzja o budowie farmy wiatrowej będzie podejmowana przez władze i mieszkańców gmin. Czynnikiem istotnym dla określania odległości farm wiatrowych będą wyniki tzw. strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ). 

Elektrownie wiatrowe nie będą mogły być stawiane na terenach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 200. Limit odległościowy 10H będzie obowiązywać w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów – 500 m. W innych sytuacjach minimalna odległości ma być ustalana na podstawie decyzji środowiskowej. 

Dokument dopuszcza również, że wykupywanie udziałów w farmie wiatrowej przez wirtualnych prosumentów. Inwestor ma obowiązek zaoferować przynajmniej 10% mocy zainstalowanej elektrowni mieszkańcom gminy. Każdy chętny będzie mógł objąć udział do 2kW. 

Czy 700 m wystarczy, aby odblokować rozwój energetyki wiatrowej?

Urban Consulting przeanalizowało, że przyjęcie limitu odległościowego w wysokości 700 m zablokować aż 84% planów przygotowanych pod elektrownie wiatrowe. Oznacza to, że niektóre z województw, m.in. śląskie i małopolskie, będą musiały pożegnać się z tanią energią z wiatru na najbliższe lata i rozpocząć plany budowy farm wiatrowych od nowa. 

Wynika to z faktu, że duża część projektów była sporządzana z uwzględnieniem minimalnej odległości 500 m, która kiedyś była dobrą praktyką – czytamy w analizie. Cała praca związana z przebadaniem środowiskowym, podpisaniem umów dzierżaw i uzyskaną akceptacją społeczną ląduje właśnie w śmietniku.

Ta ustawa to bubel prawny. Wiele gmin miało już przygotowane plany zagospodarowania przestrzennego pod farmy wiatrowe. Ten projekt ustawy powoduje, że już przygotowane projekty budowy farm będą musiały być przygotowane jeszcze raz, co przedłuży cały proces o 8 do 10 lat. Skutkiem będzie brak rozwoju lądowej energetyki wiatrowej w Polsceuważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Elektrowni Wiatrowej.

Co z pieniędzmi z KPO? 

Liberalizacja ustawy wiatrakowej jest jednym z kamieni milowych, które Polska musi zrealizować, aby odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy. 

Aż 35,4 mld euro unijnych pieniędzy przeznaczonych na odbudowę po COVID-19 leży na stole i czeka, aż Polska spełni warunki Unii Europejskiej. Zadanie jest proste – niezależne sądy i zielona energia. Liberalizacja jeden z najbardziej restrykcyjnych ustaw dot. farm wiatrowych miała być podstawą do wznowienia KPO.

O ile ustawa wiatrakowa zakładająca minimalna odległość 500 m mogła okazać się wystarczającym argumentem dla Komisji Europejskiej, 700 m nie spełnia tych samych obietnic. Jednak nie wiadomo jeszcze, jak KE zinterpretuje nowe prawo. 

Potencjał farm wiatrowych w Polsce 

Gdyby ustawa odległościowa zostałaby zaakceptowana przed ostatnią, kontrowersyjną poprawką nowe farmy wiatrowe mogłyby zagwarantować do 2030:

  • 70-133 mld zł przyrostu PKB,
  • 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów,
  • ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw,
  • 51 do 97 tys. nowych miejsc pracy.

To wyniki analizy Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej i Instytutu Jagiellońskiego pt. „Krajowy łańcuch dostaw w lądowej energetyce wiatrowej”. 

W 2022 roku w Polsce dołączono 1,5 GW nowych mocy z energetyki wiatrowej, co ustanowiło historyczny rekord. Jak podaje WindEurope wiele z projektów uruchomionych w ubiegłym roku było zaplanowanych przed wprowadzeniem zasady 10H w 2016 roku. 

Chociaż liczba zainstalowanych mocy może wydawać się imponująca, Polska znalazła się na drugim miejscu pod względem wielkości postawionych turbin wiatrowych. Średnia moc wiatraków w Europie wyniosła 4.1 MW, tymczasem w naszym kraju jest to 2.8 MW. Przyczyną niskiego wyniku jest zasada 10H. 

Źródła: prezydent.pl

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.