Świat Łuskowce, które przeniosły koronawirusa? Zagrożony gatunek służy w Chinach jako lek 18 marca 2020 Świat Łuskowce, które przeniosły koronawirusa? Zagrożony gatunek służy w Chinach jako lek 18 marca 2020 Przeczytaj także Świat Megatrzęsienie w Japonii coraz bliżej. Najnowszy raport rządowy ostrzega Prawdopodobieństwo wystąpienia megatrzęsienia w Japonii wzrosło. Najnowszy raport rządowy wskazuje na możliwe katastrofalne straty w wyniku niszczycielskiego tsunami. Zagrożone jest nawet 10 proc. populacji kraju kwitnącej wiśni. Świat Greenpeace grozi bankructwo – gigantyczna kara za protesty przeciwko paliwom kopalnym Greenpeace przegrał sprawę sądową o zniesławienie firmy naftowej Energy Transfer. Organizacja zobowiązana jest do zapłaty grzywny w wysokości prawie 667 milionów dolarów. Przed wyrokiem Greenpeace podkreślał, że przegrana może wiązać się z bankructwem organizacji. Za źródło pandemii koronawirusa naukowcy uważają targ w chińskim Wuhan, gdzie sprzedawcy handlowali dzikimi zwierzętami. Wiele z nich to zagrożone gatunki. Ogniwem pośrednim dla SARS CoV-2 są według ekspertów łuskowce. Reklama Łuskowce zwane też pangolinami to ssaki żyjące w Azji i Afryce. Mają charakterystyczny pancerz, który przywodzi na myśl szyszkę. To jeden z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie. W Chinach produkuje się lek z łusek tych ssaków. Eksperci doszli do wniosku, że łuskowce są pośrednim ogniwem, które stoi za pandemią koronawirusa. Patogen znaleziony w ich organizmach aż w 99 proc. pokrywa się z tym, który został wyizolowany z ludzkiego organizmu. W trakcie epidemii SARS ogniwem pośrednim były z kolei chińskie jenoty. Aktywiści mieli nadzieję, że handlarze nie będą już sprzedawać dzikich zwierząt, a targ w Wuhan i inne zostały natychmiast zamknięte. Policja zatrzymała 700 osób, zarekwirowano 40 tys. klatek z niedźwiedziami, łasicami, jenotami i wężami. Według Reutersa sprzedawcy tylko czekają na zniesienie zakazu i chcą powrócić do codzienności. Mięso z egzotycznego mięsa na stole podnosi tam społeczny status. W Państwie Środka trwa narodowa dyskusja o spożywaniu mięsa dzikich zwierząt. Zwyczaje żywieniowe Chińczyków są bardzo silnie zakorzenione i rezygnacja z nich może być niemożliwa. Młodzi nie chcą jeść dzikich zwierząt –To złe, że mamy czelność zjadać którekolwiek z tych zwierząt. Musimy przestać jadać egzotyczne zwierzęta, a ci, którzy nie przestaną, winni trafić za kratki – cytuje komentatora portalu Sina „Gazeta Wyborcza”. Za odrzuceniem chińskiej tradycji kulinarnej spożywania dzikich zwierząt są zwłaszcza młodzi Chińczycy, którzy mieszkają w dużych miastach. Krytykują oni nową klasę średnią, dla której danie z płetwy rekina oznacza prestiż. Chińskie targi z dzikimi zwierzętami to wylęgarnia zarazków przynajmniej od dwóch dekad. W 2003 roku rozpoczęła się tam epidemia SARS. W Chinach są aktywiści, którzy walczą z niehumanitarnym traktowaniem zwierząt trzymanych w ciasnych klatkach (na przykład niedźwiedzi brunatnych, z których pozyskiwana jest żółć). Nie mają jednak zbyt dużego wsparcia od władz z Pekinu, przychylnych dla rozwoju tradycyjnej medycyny, opartej na substancjach pozyskiwanych z dzikich zwierząt, w tym gatunków zagrożonych wyginięciem. źrodło: wyborcza.pl Fot. główna: Canva Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.