Ochrona środowiska Sandomierz: strażnicy miejscy nie pomogli rannemu lisowi. Uznali, że zwierzę jest w stanie samodzielnie funkcjonować 09 kwietnia 2020 Ochrona środowiska Sandomierz: strażnicy miejscy nie pomogli rannemu lisowi. Uznali, że zwierzę jest w stanie samodzielnie funkcjonować 09 kwietnia 2020 Przeczytaj także Ochrona środowiska Zanieczyszczenia łamią prawa rzeki. Tak uznał rząd w Ekwadorze Rzeka Machángara, która przepływa przez Quito, stolicę Ekwadoru, została uznana przez tamtejszy sąd za osobę poszkodowaną zanieczyszczeniami. Historyczny wyrok zmusza władze państwa do zadbania o czystość tego cieku wodnego, co nie będzie zadaniem łatwym. Ochrona środowiska Czym są e-odpady? Polskie dzieci wiedzą to lepiej niż ich rówieśnicy z innych krajów Badanie przeprowadzone przez Cartoon Network wykazało, że 70% dzieci w wieku 6-11 lat w regionie EMEA (Europa, Bliski Wschód i Afryka) nie słyszało o e-odpadach lub nie było pewne, co to pojęcie oznacza. Polska odnotowuje znacznie większy poziom świadomości niż pozostałe kraje, takie jak Wielka Brytania i Francja. Sandomierscy strażnicy miejscy zostawili na łące bez pomocy weterynarza lisa, który odniósł obrażenia po tym, jak wdarł się na posesję i został pogryziony przez psa. Okazało się, że zwierzę jest w ciężkim stanie. O jego życie walczą pracownicy z oddalonego o 150 km Przemyśla. Reklama AKTUALIZACJA: 10 kwietnia Straż Ochrony i Ratownictwa Zwierząt w Polsce poinformowała, że lis zmarł. We wtorek (7.04.) sandomierscy strażnicy miejscy przyjęli zgłoszenie, że na posesję przy ulicy Marynarskiej wdarł się lis i został zaatakowany przez psa. Strażnicy po przyjechaniu na miejsce odłowili zwierzę chwytakiem i… zostawili na pobliskiej łące. Jak tłumaczy w rozmowie z Polskim Radiem Kielce Arkadiusz Strugała, komendant Straży Miejskiej w Sandomierzu, strażnik, który odłowił lisa, nie stwierdził ran ani oznak choroby. Po kontakcie telefonicznym z weterynarzem ocenił, że zwierzę jest w stanie samodzielnie funkcjonować i zostawił je na pobliskiej łące. Zrobił zdjęcie, z którego także nie wynikało, że zwierzęciu coś dolega. Komendant podkreśla, że w zakresie obowiązków straży nie ma odławiania dzikich zwierząt. Straż Ochrony i Ratownictwa Zwierząt oskarża sandomierską Straż Miejską o nieudzielenie pomocy choremu zwierzęciu i złożyła w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem. „Czy Straż Miejska w Sandomierzu ma przeszkolenie z zakresu ochrony zwierząt, aby była uprawniona do oceny stanu zdrowia zwierzęcia które było połamane i nie chodziło i stwierdzić że było w dobrym stanie? Panie komendancie, to są kłamstwa z Pana ust. (…) Przypomnimy, lis leżał od około 10 rano w miejscu, gdzie porzucili go strażnicy miejscy do czasu, aż nie otrzymaliśmy połączenia alarmowego kolo godziny 12:30. Od 12:30 kontaktowaliśmy się mailowo ze Strażą Miejską, Urzędem Miasta w Sandomierzu oraz Przychodnią weterynaryjną „Animals” w Sandomierzu. Wszędzie otrzymaliśmy odmowę pomocy.” – czytamy na profilu facebook’owym Straży Ochrony i Ratownictwa Zwierząt. Ostatecznie poranione zwierzę trafiło pod opiekę Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w oddalonym o 500 km Przemyślu. Stan lisa jest ciężki. Ma bezwładną tylną łapę i uszkodzoną szczękę. Weterynarze uważają jednak, że zwierzę ma szansę przeżyć. Źródło: tyna.info.pl, m.radio.kielce.pl Źródło zdjęcia: tyna.info.pl Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.