Ochrona środowiska Ekosystem na odpadach wojennych w Bałtyku. Nowe siedliska czy zagrożenie biologiczne? 23 listopada 2025 Ochrona środowiska Ekosystem na odpadach wojennych w Bałtyku. Nowe siedliska czy zagrożenie biologiczne? 23 listopada 2025 Przeczytaj także Ochrona środowiska Inwazyjny szop pracz w polskich miastach. Jak się zachować przy spotkaniu? Szopy pracze coraz śmielej wkraczają do polskich miast i wsi, stając się poważnym zagrożeniem dla rodzimych ekosystemów i bezpieczeństwa sanitarnego. W województwie lubuskim, gdzie populacja jest jedną z największych w kraju, samorządy apelują o wsparcie finansowe i organizacyjne, by móc zwalczać ekspansję tego inwazyjnego gatunku. Ochrona środowiska Hałas statków w Arktyce. Jak żegluga zakłóca życie narwali? Ocieplenie klimatu otwiera arktyczne szlaki żeglugowe, ale wraz z masowcami i lodołamaczami do jednego z najcichszych ekosystemów świata wdziera się nowy rodzaj zanieczyszczenia: hałas. Naukowcy i inżynierowie apelują o pilne działania, zanim pod naporem odgłosów działalności człowieka całkowicie zamilknie morska przyroda. Na dnie Zatoki Lubeckiej odkryto, że porzucona po II wojnie światowej broń stała się nowym siedliskiem dla tysięcy organizmów morskich. Naukowcy informują, że na każdym metrze kwadratowym skorodowanej amunicji żyje średnio pięć razy więcej organizmów niż na naturalnym dnie, a struktury pełnią funkcję miniaturowych raf koralowych, pokazując zaskakującą zdolność życia do adaptacji w ekstremalnych warunkach. Reklama Spis treści ToggleNazistowska broń na dnie BałtykuEkosystem na dawnej amunicjiLudzka infrastruktura alternatywą dla mórz?Polskie offshore domem dla organizmów morskich?Ochrona mórz czy tworzenie siedlisk? Nazistowska broń na dnie Bałtyku Na dnie Zatoki Lubeckiej na Morzu Bałtyckim, u wybrzeży Niemiec, znajduje się składowisko bomb, głowic torped i min. Odpady zostały zrzucone z barek pod koniec II wojny światowej i przez wiele lat pozostawały zapomniane, stopniowo pokrywając się rdzą i ulegając rozkładowi. Naukowcy z Instytutu Badawczego Senckenberga we Frankfurcie postanowili sprawdzić, jaki wpływ porzucona broń miała na lokalne ekosystemy oraz ocenić skalę zanieczyszczenia wody. Wbrew założeniom naukowców morskie organizmy gęsto zasiedliły skorodowaną i zlepioną amunicję, tworząc zregenerowany ekosystem, wokół którego zgromadziło się więcej stworzeń, niż na niezanieczyszczonym dnie morskim. Wraki okrętów wojennych zanieczyszczają morza. ONZ bije na alarm Ekosystem na dawnej amunicji W artykule na temat odkrycia, opublikowanym we wrześniu w czasopiśmie „Communications Earth & Environment” naukowcy opisali, że na każdym metrze kwadratowym amunicji żyło średnio ponad 40 tys. organizmów. Okoliczny obszar był znacznie mniej zróżnicowany, z zaledwie 8 tys. osobnikami na każdym metrze kwadratowym. Wśród nich ponad 40 rozgwiazd zgromadziło się na jednym odsłoniętym kawałku trytolu, kieszeniach na zapalniki oraz zaledwie kilka centymetrów od ładunku wybuchowego. Na starej amunicji znaleziono również ryby, kraby, ukwiały i małże. Zdaniem badaczy, pod względem ilości fauny, siedlisko można porównać do rafy koralowej. Można zobaczyć, jak natura adaptuje się po katastrofie, takiej jak II wojna światowa, i jak, w jakiś sposób, życie odnajduje drogę powrotną do najniebezpieczniejszych miejsc – mówi Andrey Vedenin z Instytutu Badawczego Senckenberga we Frankfurcie. W latach 1946-1948 u wybrzeży Niemiec zatopiono około 1,6 mln ton broni. Odkrycie w Zatoce Lubeckiej jest dowodem na determinację życia morskiego oraz na jego zdolności adaptacyjne do trudnych warunków. Ludzka infrastruktura alternatywą dla mórz? Eksperci podkreślają, że urbanizacja i ekspansja obszarów miejskich ma niebagatelny wpływ na życie w morzach i oceanach. Szacunki globalne wskazują, że każdego dnia z dna morskiego usuwany jest średnio metr kwadratowy piasku, żwiru, kamieni i mułu, które stanowią schronienie dla takich organizmów, jak koralowce, gąbki, małże oraz żerowiska dla ryb. Przed II wojną światową obszar Morza Bałtyckiego obfitował w głazy i skalne wychodnie, które niemal w całości zostały usunięte w celu budowy domów i dróg. To przykład intensywnej ingerencji w środowisko morskie i wrażliwe ekosystemy, wynikającej z rozbudowy infrastruktury. Zdaniem naukowców działalność człowieka na morzu może odwrócić negatywne trendy i zaoferować zwierzętom alternatywę dla usuwanych podwodnych struktur. Sztuczne konstrukcje, takie jak morskie farmy wiatrowe, platformy wiertnicze i rurociągi mogą stać się dla nich nowymi siedliskami, co jest już obserwowane w różnych częściach świata – w USA wycofane z eksploatacji konstrukcje naftowe i gazowe przekształciły się w sztuczne rafy koralowe, a zatopione statki z czasów I wojny światowej stały się siedliskiem fauny i flory wzdłuż rzeki Potomak w stanie Maryland. Powstały również programy ochrony przyrody, które zachęcają władze do pozostawiania czystych i stabilnych konstrukcji pod wodą, ze względu na korzyści dla środowiska. Polskie offshore domem dla organizmów morskich? Według szacunków Instytutu Morskiego w Gdańsku w polskiej strefie może zalegać nawet kilkanaście tysięcy ton niebezpiecznych materiałów. Polscy naukowcy realizują projekty takie jak DAIMON czy CHEMSEA, w ramach których monitorują korozję pojemników, badają skażenie osadów oraz oceniają zagrożenie dla ryb, ptaków i ludzi. Choć w Polsce nie stwierdzono tak intensywnego „przejęcia” odpadów przez lokalne ekosystemy, jak w Zatoce Lubeckiej, obserwuje się podobne zjawiska zasiedlania wraków i infrastruktury podwodnej przez małże, omułki i mikroorganizmy, które traktują je jako nową przestrzeń życiową. W ostatnich latach trwa również dyskusja nad celowym wykorzystywaniem konstrukcji np. fundamentów morskich farm wiatrowych jako sztucznych raf. Propozycja zyskała poparcie zarówno biologów morskich, jak i branży offshore, która wskazuje, że praktyki stosowane w USA czy Holandii mogą zwiększyć bioróżnorodność Bałtyku. Ochrona mórz czy tworzenie siedlisk? Od lat 90. narasta jednak presja na usuwanie potencjalnie niebezpiecznych materiałów z dna morskiego. Wynika to nie tylko z kwestii możliwości zanieczyszczenia mórz, ale również rosnącej konieczności wykorzystania dna do celów infrastrukturalnych. W czasie gdy na całym świecie stopniowo usuwa się powojenne odpady, naukowcy mają nadzieję na ochronę ekosystemów, które ukształtowały się wokół nich. Powinniśmy zastąpić te metalowe kadłuby pozostałe po amunicji bezpieczniejszymi i nieszkodliwymi obiektami, na przykład konstrukcjami betonowymi – mówi Vedenin. Środowisko naukowe liczy na to, że odkrycie w Lubece stanie się inspiracją, by podczas oczyszczania mórz ze starych pocisków, rakiet i wraków – mieć na uwadze siedliska organizmów morskich. Zastępowanie amunicji bezpiecznymi dla bioróżnorodności konstrukcjami daje szansę na odbudowę życia morskiego, które jest nieustannie zaburzane przez działalność człowieka. Zobacz też: Bałtyk jako magazyn CO₂. Czy Polska wykorzysta potencjał CCS na morzu? Źródła: The Guardian, Portal Morski, gov.pl, Głos Pomorza, OffshoreWindPoland Fot: Canva Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.