Pojazdy elektryczne osiągają coraz dłuższe zasięgi, ale jest też druga strona medalu. Akumulatory elektryków działają na granicy bezpieczeństwa, o czym przekonał się jeden z wiodących chińskich producentów EV. Jego auta zapalają się.
W samym tylko 2019 roku doszło do co najmniej trzech incydentów z udziałem elektrycznych minivanów, które zapalały się podczas ładowania. Pojazdy, o których mowa, to Beiqi Weiwang 407EV, wyprodukowany przez BJEV, producenta pojazdów elektrycznych połączonego z państwowym producentem BAIC. Założona w 2009 r. firma BJEV jest jednym z największych producentów elektrycznych pojazdów akumulatorowych w kraju. W ubiegłym roku osiągnęła szczyt sprzedaży samochodów osobowych w Chinach, sprzedając około 150 tys. sztuk.
Incydenty pojawiają się w tym samym czasie, w którym szybki postęp Chin w dziedzinie samochodów elektrycznych wywiera większy nacisk na zwiększenie wydajności baterii, a rząd wykorzystuje gęstość energii z baterii jako kluczowy czynnik przy ustalaniu dotacji dla producentów samochodów. Teoretycznie wysoka gęstość energii oznacza, że baterie mogą wytrzymać dłużej, są tańsze, a także lżejsze. To jednak stanowi poważniejsze wyzwanie dla bezpieczeństwa baterii, ponieważ metale bogate w energię, takie jak lit, są reaktywne.
Ceny minivanów BJEV zaczynają się od około 100 tys. juanów (15 tys. dolarów). Furgonetka jest przeznaczona do użytku w miejskich usługach logistycznych.
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.