Wiadomości OZE Działacze proekologiczni narażeni na niebezpieczeństwo na Filipinach 14 czerwca 2018 Wiadomości OZE Działacze proekologiczni narażeni na niebezpieczeństwo na Filipinach 14 czerwca 2018 Przeczytaj także Wiadomości OZE Puszcza Białowieska – czyli jak polski rząd, chroniąc granicę, zabija bioróżnorodność W 2022 roku na granicy polsko-białoruskiej został postawiony płot, którego zadaniem miała być ochrona przed nielegalną migracją. 186-km zasieków ze stalowych przęseł zwieńczonych drutem, w samym środku pierwotnych lasów. Jak ingerencja człowieka wpłynęła na tamtejszą faunę i florę? Wiadomości OZE Czy ceny energii elektrycznej w Polsce wzrosną w 2025? Zapytaliśmy eksperta Zamrożenie cen energii elektrycznej w 2025 roku stoi pod znakiem zapytania. Jakie czynniki mogą mieć wpływ na wzrost rachunków za prąd oraz ponoszone przez użytkowników koszty? O te kwestie zapytaliśmy eksperta – Damiana Różyckiego, Prezesa Columbus Obrót. Organizacje proekologiczne, takie jak m.in. Greenpeace, mają swoje oddziały na całym świecie. Niestety w niektórych krajach wyrażanie swojej opinii może skutkować pozbawieniem wolności, a nawet utratą życia. Do grona takich państw dołączyły Filipiny, gdzie niespełna dwa lata temu rządy objął Rodrigo Duterte. Jednym z priorytetowych działań Duterte’a jest walka z dilerami narkotykowymi, która przybrała charakter partyzanckiej wojny, co dobija się również na proekologicznych aktywistach. Reklama „W Davao zabijałem osobiście. Chciałem pokazać policjantom, że skoro ja mogę, to oni też. Jeździłem po ulicach Davao na motocyklu, patrolowałem ulice, ale też szukałem problemów. Tak naprawdę szukałem konfrontacji, żebym mógł kogoś zabić”, powiedział Rodrigo Duterte kilka chwil po zaprzysiężeniu na urząd prezydenta Filipin. Wybuchowy i nieprzewidywalny charakter obecnego prezydenta Filipin dał się we znaki m.in. handlarzom narkotyków. Rodrigo Duterte ogłosił, że za każdego zabitego narkomana zapłaci 100 dolarów. Ulice spłynęły krwią, bez jakichkolwiek procesów i sprawiedliwego wymierzania kary. Podobny los spotkał proekologicznych aktywistów. Według organizacji „Kalikasan People’s Network for Enviroment” pod rządami prezydenta Duterte zginęło co najmniej 52 osoby związane z działalnością ekologiczną, 66 osób zostało zatrzymanych, a 240 postawiono fikcyjne zarzuty i oskarżenia. Te przerażające statystyki spowodowały, że Global Witness określił Filipiny mianem drugiego pod względem występujących zagrożeń państwem świata dla aktywistów ekologicznych. Wśród zabitych znalazł się m.in. lokalny działacz Renato Anglao, który intensywnie pracował na rzecz polepszenia bytu lokalnej społeczności. Anglao walczył o przywrócenie praw do 12 tysięcy hektarów ziemi dla lokalnego plemienia, które zostały bezprawnie zabrane przed kilkunastoma laty i oddane osobom powiązanym z władzą oraz właścicielom agrobiznesu, którzy zaczęli na zrabowanych ziemiach tworzyć plantacje ananasów. Plemię Manobo-Pułangihon zostało wypędzone, a ich cały zgromadzony przez lata dobytek przepadł. Anglao nie dokończył swojej walki o te tereny, ponieważ został zabity z broni automatycznej na oczach żony i dziecka. „Jesteśmy tylko profesjonalistami, ale też lokalnymi mieszkańcami, rolnikami i rybakami, których prawa, ziemia i społeczności są niszczone i rabowane przez wielkie korporacje, ale musimy przeciwstawić się tej tyranii za wszelką cenę„, powiedziała Clemente Bautista z proekolgicznej organizacji „Kalikasan People’s Network for Enviroment”. Foto: Toto Lozano Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.