Wiadomości OZE Jak Polska i Dania podzieliły kawałek Bałtyku 04 stycznia 2019 Wiadomości OZE Jak Polska i Dania podzieliły kawałek Bałtyku 04 stycznia 2019 Przeczytaj także Wiadomości OZE Puszcza Białowieska – czyli jak polski rząd, chroniąc granicę, zabija bioróżnorodność W 2022 roku na granicy polsko-białoruskiej został postawiony płot, którego zadaniem miała być ochrona przed nielegalną migracją. 186-km zasieków ze stalowych przęseł zwieńczonych drutem, w samym środku pierwotnych lasów. Jak ingerencja człowieka wpłynęła na tamtejszą faunę i florę? Wiadomości OZE Czy ceny energii elektrycznej w Polsce wzrosną w 2025? Zapytaliśmy eksperta Zamrożenie cen energii elektrycznej w 2025 roku stoi pod znakiem zapytania. Jakie czynniki mogą mieć wpływ na wzrost rachunków za prąd oraz ponoszone przez użytkowników koszty? O te kwestie zapytaliśmy eksperta – Damiana Różyckiego, Prezesa Columbus Obrót. MSZ opublikowało szczegóły projektu podziału między Polskę a Danię bałtyckiej „szarej strefy” – kawałka Bałtyku koło Bornholmu, którędy pobiec ma gazociąg Baltic Pipe. Duńczycy dostaną 80 proc. dyskutowanego obszaru, ale znika potencjalna przeszkoda dla rozpoczęcia przez Gaz-System przygotowań do budowy podmorskiej rury. Reklama „Szara strefa” leży między Bornholmem, a polskim wybrzeżem Bałtyku. Przez lata Polska stała na stanowisku, sformułowanym w 1978 r., że jej wyłączna strefa ekonomiczna kończy się 12 mil morskich od brzegów Bornholmu. Zgodnie z tym roszczeniem Danii w ogóle nie przysługiwałaby strefa ekonomiczna wokół wyspy. Duńczycy z kolei uważali, że granicą stref powinna być tzw. linia mediany, czyli linia równych odległości między polskim a duńskim wybrzeżem, powszechnie wykorzystywana do rozgraniczeń ba Bałtyku. „Szara strefa” stanowi więc obszar nakładających się na siebie roszczeń, przy czym jej północną granicą było roszczenie polskie, a południową – duńskie. W sumie obszar ten liczy ok. 3600 km kw. Oczywiście o ten niepodzielony akwen nikt nie zamierzał się bić, dlatego mówienie o sporze było raczej przesadą. Ani Polska ani Dania nie widziała też specjalnych przeszkód w puszczeniu tamtędy rury. Z drugiej strony zgodnie z ONZ-owską Konwencją o Prawie Morza, obie strony przed uregulowaniem sprawy obszaru, powinny powstrzymać się od działań, które „przesądzałyby lub utrudniały” osiągnięcie ostatecznego porozumienia. Według polskiego rządu, wykluczało to możliwość podejmowania bez uzgodnienia ze stroną duńską działań w zakresie zagospodarowania tego obszaru. Co miało szczególne znaczenie w kontekście Baltic Pipe. Nieuregulowany status mógł być też pretekstem do ewentualnych prób zaszkodzenia budowie przez jakieś strony trzecie. Polski rząd, który na terminowym powstaniu Baltic Pipe opiera niemal całą politykę gazową, wolał dmuchać na zimne. Być może nawet do tego stopnia, że zadowolił się 20 proc. strefy – czyli 715 z 3600 km kw. Reszta przypadła Danii na mocy umowy międzypaństwowej podpisanej 19 listopada 2018 r. przez szefów dyplomacji obydwu państw. „Nierówny” podział „szarej strefy” być może rekompensuje stronie polskiej inna umowa, na mocy której właścicielem całej podmorskiej rury, także na duńskich wodach terytorialnych, aż po plażę na wyspie Zelandia jest operator polskiego systemu przesyłowego gazu Gaz-System. Właśnie Gaz-System odpowiada za budowę podmorskiego odcinka Baltic Pipe. Pod koniec 2018 r. inwestorzy czyli polska spółka i duński Energinet podjęły pozytywne decyzje inwestycyjne, a umowa o budowie gazociągu weszła w życie. Co dalej z Baltic Pipe? Jak będzie dalej wyglądała procedura? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.