Fotowoltaika Pływające instalacje fotowoltaiczne pomagają zrezygnować z diesla na Malediwach 04 kwietnia 2018 Fotowoltaika Pływające instalacje fotowoltaiczne pomagają zrezygnować z diesla na Malediwach 04 kwietnia 2018 Przeczytaj także Fotowoltaika Chińskie panele fotowoltaiczne. Jak wpływają na rynek OZE? W ostatnich latach Chiny zmonopolizowały światowy rynek OZE. Ponad połowa sprzedawanych paneli fotowoltaicznych pochodzi z Azji. Jak import wpływa na rozwój zielonej energetyki w Polsce i na świecie? To szansa na tanią transformację czy niepotrzebna konkurencja dla lokalnego rynku? Fotowoltaika Co zrobić, gdy firma instalująca fotowoltaikę zbankrutowała? Poradnik dla poszkodowanych klientów Rosnąca popularność instalacji fotowoltaicznych sprawiła, że na rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej firm oferujących tego typu panele. Zmiany w ustawie o OZE, które weszły w życie 1 kwietnia 2022 roku, sprawiły, że istnienie wielu firm stanęło pod znakiem zapytania. Co w takim razie zrobić, kiedy firma, która zamontowała nam fotowoltaikę lub wydzierżawiła grunt pod farmę PV, upadnie? Tropikalne wyspy kojarzą się z pięknymi, naturalnymi widokami, ale niestety regiony te borykają się często z problemami, takimi jak dostęp do energii elektrycznej. Wiele hoteli i ośrodków wypoczynkowych na Malediwach, by zaspokoić swoje duże zapotrzebowanie na prąd, sięga po generatory zasilane olejem napędowym, co wytwarza ogromne ilości zanieczyszczeń. Szwajcarska firma Swimsol postanowiła stworzyć czystsze źródła energii dla takich miejsc jak Malediwy. Z uwagi na wielkość tych wysp – można je przejść w poprzek w niecałe dziesięć minut – nie można tutaj zastosować klasycznych farm fotowoltaicznych, ponieważ nie ma dla nich miejsca. Swimsol rozwiązał ten problem, rozwijając pływające systemy PV, jak wskazuje założyciel i dyrektor firmy Martin Putschek. Reklama Światło słoneczne jest czymś, czego zdecydowanie nie brakuje na Malediwach. Nie można jednak montować modułów PV na dachach domów, ponieważ ze względu na klimat mają one zbyt lekką konstrukcję nośną. „To czego jednak jest tutaj pod dostatkiem, to spokojne atole, szerokie na około 10-20 kilometrów. Otacza je rafa koralowa, a wewnątrz nich woda jest spokojna i dosyć płytka, prawie jak w jeziorze”, mówi Putschek. Swimsol opracował system SolarSea – pływające moduły fotowoltaiczne. Pracują one już z powodzeniem od trzech lat na Malediwach. Ogniwa fotowoltaiczne instalowane są na opatentowanej aluminiowej kratownicy, która pozwala na swobodny przepływ wody przez instalację. Jak mówią projektanci, system zaprojektowany został tak, by wytrzymać co najmniej 30 lat eksploatacji. Farma może wytrzymać fale o wysokości sześciu metrów i wiatr o prędkości około 105 km/h. Każda platforma ma około 14 m x 14 m i jest w stanie zasilić do 25 domów. Jak informuje firma, farmę składa się niemalże jak meble z IKEA. Do złożenia jednego pływającego modułu potrzebne są trzy osoby i niecały dzień pracy. Nie jest wymagane żadne dodatkowe oprzyrządowanie czy elektronarzędzia. Dodatkowo, podczas eksploatacji morskiej farmy, okazało się, że instalacja ta działa wydajniej niż systemy PV na lądzie, dzięki chłodzącemu wpływowi wody. „Zmierzyliśmy różnicę temperatur pomiędzy modułami na dachu i na morzu, które dzieliło zaledwie 200 metrów. Około południa różnica ta wyniosła około dwudziestu stopni Celsjusza, co przekłada się na 10% różnicy w wydajności ogniw”, mówi Putschek. Czy jednak tego rodzaju konstrukcje nie mają zbyt wielkiego wpływu na życie w wodzie? Jak mówi Putschek, z pewnością trzeba instalować je z daleka od rafy koralowej, która także potrzebuje światła słonecznego do funkcjonowania. Na szczęście na morzu dostatecznie dużo jest płytkich miejsc bez rafy, gdzie można instalować te moduły. Korale z czasem porastają szkielety farmy PV, co sprawia, że instalacja zamienia się w sztuczną rafę koralową. „Jeśli chodzi o ryby, to okazuje się, że nawet im się to podoba. Znajdują schronienie oraz cień. To jedynie efekt uboczny, ale nasze systemy przyciągają sporo ryb”, mówi dyrektor Swimsola. Obecnie Swimsol nie sprzedaje swoich systemów, a jedynie elektryczność, którą produkują. Okazuje się, że firma jest w stanie zaproponować niższą cenę niż generacja prądu z oleju napędowego i to bez żadnych państwowych subsydiów. „W zeszłym roku zainstalowaliśmy około jednego megawata nowych mocy. W tym roku planujemy zainstalować około 3 MW, finansując to poprzez kampanię crowdfundingową w Austrii i Niemczech, ale szukamy także strategicznego partnera do dalszego wzrostu”. „Jeśli zainstalujesz 1 kW mocy PV, to nie spalisz około 400 litrów oleju napędowego rocznie. Więc 100 kW to około 40 tysięcy litrów, a 1 MW to 400 tysięcy litrów. Liczby są imponujące, więc warto skalować instalacje”, mówi Putschek. „Nasz pomysł to instalacja kilkunastu megawatów mocy PV w okolicy wyspy – miejsca jest pod dostatkiem. W 2014 roku Malediwy wydały 20% swojego PKB na import paliwa do produkcji prądu elektrycznego. To tak jakby 12 minut z każdej godziny spędzone było tylko na zarabianiu na prąd”, tłumaczy Putschek. „Są i inne rozwiązania – wiele osób mówi o elektrowniach pływowych bądź wiatrowych. Świetnie, ale to nie działa w tropikach; na Karaibach tak, tam wieje, ale nie na Malediwach czy w Singapurze, gdzie wiatry są zbyt wolne i za słabe. Dlatego też tutaj najlepiej wybrać fotowoltaikę. Jest dużo słońca I dużo miejsca na morzu na moduły PV”. Foto, źródło: Swimsol.com Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.