28 listopada 2023 na sejmową wokandę wpłynął projekt nowelizujący ustawę o farmach wiatrowych. Zapisy, które się w nim znalazły, wywołały pierwszą tak dużą kontrowersję wokół jeszcze niezaprzysiężonego wówczas, nowego rządu. Dziś już wiemy, że ten temat powróci. Co tym razem znajdzie się w projekcie?
Spis treści
Powraca temat ustawy wiatrakowej
W miniony piątek, podczas wywiadu w Programie 1 Polskiego Radia, wiceminister klimatu i środowiska, Miłosz Motyka, odniósł się do kwestii kontrowersyjnej ustawy nowelizującej przepisy dotyczące farm wiatrowych. Polityk odpowiedział na zarzuty o wycofanie się rządu z prac nad ustawą i zdecydowanie oświadczył, że te nadal trwają. Projekt ma szansę trafić pod obrady na początku czerwca.
Ministerstwo nie odchodzi od wszystkich propozycji, które przedstawione zostały w ubiegłym roku. Jednak te, wokół których narosły największe kontrowersje, prawdopodobnie ulegną zmianie. To czeka między innymi kontrowersyjny przepis dotyczący minimalnej odległości turbiny wiatrowej od zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody.
Jak zmienią się kontrowersyjne przepisy?
Według propozycji przedstawionej przez koalicję rządzącą w listopadzie 2023 roku, minimalna odległość pomiędzy zabudowaniami a turbinami wiatrowymi miała zostać zmniejszona z dotychczas obowiązujących 700 metrów na 300 w przypadku zabudowy wielorodzinnej, parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz 400 w przypadku zabudowy jednorodzinnej.
Teraz poznaliśmy stanowisko ministerstwa, które przekazał wiceszef resortu, Miłosz Motyka, jasno deklarując, że w pracach nad projektem przebija się wartość 500 metrów, jako minimalna odległość.
– Mówiliśmy o odległości 500 metrów od zabudowań i uważamy, że ta odległość jest już w takim konsensusie społecznym. Naukowym też, bo opieramy się na wiedzy i na nauce, a nie na zabobonach, aby zideologizować wroga, jakim przez lata były OZE. Ta odległość 500 metrów jest już w pewnym konsensusie społecznym przyjęta i myślę, że wokół niej będziemy ten projekt budować – powiedział Miłosz Motyka.
- Może Cię zainteresuje: Klucz do tańszego prądu i niezależności. Technologia przyszłości podpowie, jak mądrze zarządzać energią
Czy będą wywłaszczenia pod elektrownie?
Największym echem w omawianym, listopadowym projekcie ustawy odbił się natomiast zapis, który dla wielu odbiorców zasugerował nadanie możliwości wywłaszczenia terenu pod budowę elektrowni wiatrowych na rzecz inwestora. W tej sprawie głos zabierali liczni komentatorzy życia politycznego i sami jego uczestnicy, często z pierwszej, politycznej ławy.
– Brawo, Kosiniak-Kamysz. Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe. Projekt zawiera także zgodę na budowę wiatraków ledwie 300-400 metrów od domów. Mieszkańcy wsi będą za to z pewnością bardzo wdzięczni PSL – pisała wówczas europosłanka Beata Szydło na portalu X.
Podobne głosy pojawiają się przy każdym wspomnieniu o nowelizacji przepisów w kwestii elektrowni wiatrowych. Wiceminister odpowiada w tej kwestii krótko: nie będzie żadnych wywłaszczeń.
– Jeśli chodzi o wspólnoty lokalne, to tutaj, po pierwsze, nie będzie żadnych wywłaszczeń, a po drugie, będziemy tworzyli takie mechanizmy, które będą gwarantowały, by to właśnie wspólnoty lokalne, samorządy, by to one, gminy, decydowały, jak wiatrak mógłby zostać ulokowany, by one też partycypowały w tym procesie – mówił. – Ale chcemy też, by właśnie te lokalne wspólnoty mogły też uzyskiwać tańszy prąd dzięki takiej inwestycji – dodał wiceminister klimatu i środowiska.
Co wiemy o ustawie prosumenckiej?
Jak dowiadujemy się z wypowiedzi wiceministra, jeszcze przed ustawą wiatrakową ma powstać ustawa prosumencka. Ta już teraz została skierowana do wykazu prac Rady Ministrów. Niebawem ma być przedmiotem prac rządu.
– Pewnie jeszcze w maju [ustawa prosumencka; red.] pojawi się w parlamencie. To będzie ustawa, która będzie poprawiała rozliczenia, jeśli chodzi o prosumentów. Nie będziemy w stanie wrócić do tego systemu net-metering. Pozostaniemy w net-billingu, bo takie też są regulacje ogólnoeuropejskie, natomiast chcemy, by ten system był znacznie korzystniejszy, żeby był realny jeszcze większy zysk roczny w postaci, myślę, te szacunki nasze bardzo wstępne są, kilkuset złotych dla każdego prosumenta, by dalej opłacało się inwestować w OZE, w fotowoltaiczne instalacje – powiedział Motyka.
Zarówno przy pierwszej, jak i drugiej wspomnianej ustawie, kluczowe pozostają kwestie procedur przy procesie inwestycyjnym, które w Polsce oceniane są jako wyjątkowo skomplikowane. Wiceszef resortu zapowiedział ich skrócenie o co najmniej 1/3.
Więcej o aferze wiatrakowej dowiesz się z poniższego artykułu:
Źródła: YT/PolskieRadio24_pl
Fot.: gettyimages, Grzegorz Krzyzewski/FOTONEWS/Agencja FORUM
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.