„To będzie bardzo dla nas bardzo trudny rok” – przewidują polscy sadownicy. Na wielkość zbiorów negatywnie wpłynie przedłużająca się susza i notowane ostatnio w kraju przymrozki. Dodatkowym problemem przedsiębiorców jest utrata sezonowych pracowników w wyniku zamknięcia granic Polski z obawy przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
Na Sandomierszczyźnie, czyli w świętokrzyskim zagłębiu sadowniczym, niepokoje wiążą się głównie z długotrwałą suszą. Jak przewiduje w rozmowie z Polskim Radiem Kielce Elżbieta Krempa, kierownik działu ds. ogrodnictwa w sandomierskim oddziale Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, długotrwały brak opadów może spowodować, że jabłonie zaczną zrzucać pąki i zawiązki owoców. Z drugiej jednak strony, okolice Sandomierza słyną jednak z gleb zatrzymujących wodę. Dzięki temu straty mogą nie być aż tak dotkliwe. Na cenę jabłek i innych owoców dla klienta końcowego wpłynie jednak niewątpliwie brak dostępu do pracowników sezonowych z zagranicy. Niedobór pracowników ze Wschodu spowoduje zwiększenie zatrudnienia Polaków, jednak zapewne za wyższe stawki.
Dużo gorzej ostatnie warunki pogodowe znoszą jednak sadownicy z innych części Polski, zwłaszcza z Grójca i Lubelszczyzny. Tam we znaki daje się już nie tylko susza, ale i druga już od marca fala przymrozków. To już kolejny rok, w którym z uwagi na to spodziewać się należy niższych plonów. Co więcej, popyt na owoce jest ze strony przetwórców niski, ponieważ zaopatrzyli się w duże zapasy surowców w 2018 roku.
Źródło: radio.kielce.pl, polsatnews.pl, echodnia.eu
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.