Polska Toksyczne śmieci w okolicach Lubartowa. Jest pierwszy akt oskarżenia 05 września 2019 Polska Toksyczne śmieci w okolicach Lubartowa. Jest pierwszy akt oskarżenia 05 września 2019 Przeczytaj także Polska „3MAJ się, Polsko!” – gdy reklama delikatesów mówi więcej niż kampania prezydencka Kiedy emocje wokół nadchodzących wyborów zaczynają przybierać na sile, a język kampanii politycznych coraz bardziej przypomina starcie na barykadach, niespodziewanie to nie kandydaci, ale… reklama delikatesów przypomina nam, czym naprawdę może być Polska. Polska Budowa zbiorników retencyjnych a wysiedlenia – rosną protesty Projekty Wód Polskich w kwestii budowy suchych zbiorników retencyjnych nabrały tempa po tragicznej powodzi z września ubiegłego roku. Przeciwko rozwiązaniom protestują mieszkańcy, którzy z powodu budowy musieliby zostać przesiedleni. Przed sądem stanie przedsiębiorca, który przyjmował transporty toksycznych odpadów i składował je w dwóch kopalniach piachu niedaleko Lubartowa. Grozi mu do 8 lat więzienia. Śledczy prowadzą dalsze postępowanie. Toksycznych odpadów nigdy z ziemi nie usunięto. Reklama „Toksyczne śmieci z budowy zakopywali w polu. Było ich tak dużo, że nie nadążali” – podano w „Dzienniku Wschodnim”. Są już pierwsze rezultaty postępowania śledczego. 44-letniemu Michałowi K, przedsiębiorcy karanemu już czterokrotnie za oszustwa, grozi do 8 lat więzienia. Prokuratura Okręgowa w Lublinie skierowała do sądu akt oskarżenia. Śledczy ustalają natomiast, kto jeszcze brał udział w nielegalnym procederze. Dotyczy to zarówno odbiorców, jak i dostawców śmieci. O nielegalnym zakopywaniu śmieci wiedzieli mieszkańcy i lokalne władze Michał K. składował odpady komunalne i przemysłowe pochodzące z osiedli budowanych przez lubelskich deweloperów w dwóch kopalniach piachu znajdujących się w miejscowościach Baranówka i Wólka Rokicka. Śledztwo rozpoczęło się w 2017 roku. Śledczy namierzyli wysypisko o powierzchni 4600 metrów kwadratowych, które znajduje się w odległości zaledwie 8 km od głównego ujęcia wody dla Lubartowa. Okoliczni przedsiębiorcy nie byli skorzy do współpracy. Sprzęt do przekopywania wynajęto od firmy spoza regionu. Ustalono także, że o nielegalnych wysypiskach wiedzieli zarówno mieszkańcy, jak i lokalne władze. O nielegalnych wysypiskach mówiono na zebraniach, ale nigdy nie wpisano ich oficjalnie do protokołu. Sprawa ruszyła, gdy fetor zaczął przeszkadzać na tyle, że pojawiły się skargi. Zdarzało się, że śmieci było tak dużo, że nie nadążano ich zasypywać. Okazało się, że proceder był niezwykle opłacalny dla dostawców śmieci. O ile składowanie jednej ciężarówki śmieci w Rokitnie czy Kraśniku generuje koszt 8-10 tys. złotych, u Michała K. ceny oscylowały w granicach 1-2 tys. Źródło: dziennikwschodni.pl Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.