Władze Rotterdamu zachęcają do zrywania betonu i sadzenia roślin. W Polsce trzeba wziąć płyty chodnikowe we własne ręce. I robią to aktywiści czy zwykli mieszkańcy w ramach tzw. partyzantki ogrodniczej. Nie ma przepisów, które zabraniają dbać o zaniedbaną zieleń.
Spis treści
Czym jest miejska partyzantka ogrodnicza?
Na całym świecie ludzie organizują się w oddolne ruchy, które mają na celu zadbanie o zieleń w najbliższym sąsiedztwie. Często określają się mianem partyzantów, od angielskiego zwrotu guerilla gardening.

Miejska partyzantka ogrodnicza to rodzaj ogrodnictwa miejskiego, w którym uprawiający nie mają tytułu prawnego do używania gruntu, którym się zajmują. Jakie zasady przyświecają aktywistom?
Nie czekając na władze miasta, nie czekając na innych, zróbmy coś sami dla siebie i naszego miasta – Zielonogórskie Towarzystwo Upiększania Miasta.
Miejska partyzantka ogrodnicza w Polsce
Czy w Polsce działa miejska partyzantka ogrodnicza? Akcja mieszkańców Pragi Północ i stowarzyszenia Miasto jest Nasze, którzy uratowali rosnące tam drzewa, to jeden z wielu przykładów. W przeciągu 1,5 godziny zdjęli osiem m2 płyt chodnikowych, ponieważ ograniczały rozrastanie się korzeni drzew.
Chcieliśmy zawstydzić urzędników i trochę poruszyć ich wyobraźnię – powiedział dla TVN 24 radny Pragi Północ Grzegorz Walkiewicz, który wziął udział w ratowaniu drzew przy ul. Stalowej.

Choć wybryk nie uradował urzędników, spotkał się z niezwykle przyjaznym odbiorem mieszkańców stolicy. Działania dla miejskiej zieleni warto jednak podejmować w zgodzie z prawem i w uzgodnieniu z władzami miasta, o czym mówił w rozmowie z LoveKrakow.pl krakowski aktywista, Łukasz Szydła.
Władze Rotterdamu zachęcają do zrywania betonu i sadzenia roślin
W Europie Środkowej wydaje się to sci-fi. Nie musi tak być, prawda? Zobacz film z Holandii o tym, jak sadzić kwiaty w mieście.
Gdzie prowadzi się miejską partyzantkę ogrodniczą? Często są to grunty opuszczone lub zaniedbane w obszarze publicznie dostępnym.
Czy to legalne?
Tak. Należy pamiętać jednak o kilku zasadach. Mówi o nich Witold Szwedkowski, współtwórca i jeden z polskich liderów miejskiej partyzantki ogrodniczej:
- Czy teren, jego warunki i możliwości, pozwala na podjęcie bezpiecznej akcji?
- Czy w danym miejscu poprowadzone są instalacje, np. elektryczne?
- Czy planowana do posadzenia roślinność nie należy do obcych gatunków inwazyjnych, szkodliwych dla naszego środowiska?
- Czy zmiany nie zaburzą porządku estetycznego?
- Czy nowe rośliny nie będą ograniczać widoczności na drodze?

Niezmiennym od lat celem Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej jest… naprawić miasto. Dla nas oznacza to dbałość o zieleń, podnoszenie jej jakości, poszerzanie jej funkcji, zwiększanie udziału terenów zieleni w mieście i zwiększanie ich roli.
Dodajemy nieraz, że chodzi o to by „zamienić miejskie trawniki, klomby, gazony, kwietniki w miniaturowe oazy piękna lub źródło pożywienia dla ludzi i zwierząt”. Jest to cel realny, możliwy do osiągnięcia. W wielu miejscach założenia te zostały zrealizowane. – powiedział w wypowiedzi dla naszego portalu Witold Szwedkowski.
Mieszkańcy Rotterdamu mogą teraz upiększać i upiększać ulice, na których spędzają czas. A co my powinniśmy zasugerować naszym gminom? Jesteśmy Ciekawi Twojego zdania!
źródło: youtube.com, lovekrakow.pl
zdjęcia: Witold Szwedkowski, Miejska Partyzantka Ogrodnicza
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.