Wskutek szerzącej się pandemii koronawirusa ceny ropy naftowej spadły po raz pierwszy od 2013 roku poniżej poziomu 30 dol. za baryłkę. Eksperci przewidują poważne konsekwencje w procesie globalnego przechodzenia na czystą energię. Negatywne skutki branża OZE odczuje w ujęciu krótkoterminowym. W dłuższej perspektywie sytuacja może stanowić punkt zwrotny w jej rozwoju.
Teoretycznie, niska cena ropy to zła wiadomość dla energetyki odnawialnej. Po pierwsze, oznacza to niższe ceny benzyny i paliw, co powoduje, że pojazdy elektryczne i biopaliwa są mniej konkurencyjne. Dodatkowo niektóre koncerny naftowe mogą skoncentrować się teraz na produkcji gazu ziemnego i także obniżać jego ceny. W konsekwencji zmaleje konkurencyjność energii słonecznej i wiatrowej jako źródeł energii elektrycznej. Pandemia wpływa również na kształtowanie wydatków publicznych. Jeśli trzeba je będzie ograniczyć, to bardzo prawdopodobne jest to, że inwestycje i dotacje na rzecz energii odnawialnej będą jednymi z pierwszych, które ulegną zredukowaniu.
Biorąc pod uwagę wspomniane czynniki oraz fakt, że już od 2018 roku na poziomie globalnym odczuwamy spowolnienie inwestycji w OZE, sytuacja na rynku paliwowym przynajmniej krótkoterminowo będzie miała negatywny wpływ na proces transformacji energetycznej.
Okazuje się jednak, że w dłuższej perspektywie spadek cen ropy naftowej paradoksalnie może przyspieszyć przyjęcie czystej energii. W momencie gdy ceny ropy wynoszą już poniżej 30 dol. za baryłkę, projekty inwestycyjne związane z ropą i gazem mogą być mniej rentowne, niż te z zakresu czystej energii. W ciągu 6 lat mamy do czynienia z drugim już poważnym załamaniem rynku paliw i widoczna jest jego niestabilność. Globalne nastroje wskazują więc na odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz OZE.
źrodło: oilprice.com
Fot. główna: Canva
Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.