Energia wiatrowa „Choroba wiatrakowa” 02 maja 2017 Energia wiatrowa „Choroba wiatrakowa” 02 maja 2017 Przeczytaj także Wiadomości OZE Puszcza Białowieska – czyli jak polski rząd, chroniąc granicę, zabija bioróżnorodność W 2022 roku na granicy polsko-białoruskiej został postawiony płot, którego zadaniem miała być ochrona przed nielegalną migracją. 186-km zasieków ze stalowych przęseł zwieńczonych drutem, w samym środku pierwotnych lasów. Jak ingerencja człowieka wpłynęła na tamtejszą faunę i florę? Wiadomości OZE Czy ceny energii elektrycznej w Polsce wzrosną w 2025? Zapytaliśmy eksperta Zamrożenie cen energii elektrycznej w 2025 roku stoi pod znakiem zapytania. Jakie czynniki mogą mieć wpływ na wzrost rachunków za prąd oraz ponoszone przez użytkowników koszty? O te kwestie zapytaliśmy eksperta – Damiana Różyckiego, Prezesa Columbus Obrót. Ludzie, którzy skarżą się, że „wiatraki sprawiają, że chorują” często w ogóle nie bywają u lekarza… Reklama Australijska Narodowa Komisja Energii Wiatrowej ustaliła, że osoby, które nie chodzą do lekarzy, często mylnie przypisują swoje objawy do chorób powodowanych rzekomo przez wiatraki. Takie zdanie wyczytać można w raporcie, jaki 31 marca opublikował komisarz Andrew Dyer dla australijskiego parlamentu. Zebrał on 90 skarg związanych z wpływem wiatraków na zdrowie, jakie wpłynęły do komisji w okresie od listopada 2015 do grudnia 2016. Skargi te dotyczą problemów takich jak bóle głowy, uszu, problemy ze snem, tachykardia, podwyższone ciśnienie krwi, niestrawności czy ogólne zmęczenie. O wszystkie te problemy ludzie oskarżali dźwięki słyszalne i infradźwięki dochodzące z turbin. Ponieważ skargi te nie były same w sobie żadnym dowodem (tj. jedynie dowodem anegdotycznym) to komisja zwróciła uwagę, że może nie wiatraki są przyczyną problemów ze zdrowiem, a po prostu zaniedbania w kontaktach z lekarzem. Z drugiej strony autorzy raportu przyznają, że obecność farmy, lub nawet fakt, że dany teren został pod jej budowę przeznaczony, może powodować stres u mieszkańców okolic. Efekty te są długotrwałe, szczególnie jeśli budowa się dopiero rozpoczyna. „Debata o tym, czy farmy wiatrowe powodują problemy ze zdrowiem czy nie ciągle trwa” – czytamy w raporcie. Autorzy opracowania rekomendują, aby przeznaczyć stanowe i federalne środki na ocenę stanu zdrowia mieszkańców. Dodatkowo, komisja wskazuje na dwa badania przeprowadzone przez Krajową Radę Zdrowia i Medycyny, które opublikowane były w minionym roku. Jeśli chodzi o nadesłane zgłoszenia, to z 90 złożonych, 46 dotyczyło dziesięciu działających farm, w większości w stanie Victoria. Kolejne 42 dotyczyły farm dopiero proponowanych, głównie w Nowej Południowej Walii. Finalnie, dwa zgłoszenia nie specyfikowały jakich farm dotyczą. Komisja, której przewodzi Dryer stworzona została przez premiera Tonego Abbota. Jej budżet wynosi 205 tysięcy dolarów rocznie. Komisja ta pełni w Australii rolę bezstronnego mediatora pomiędzy akcjonariuszami i operatorami farm wiatrowych, a mieszkańcami okolic, gdzie są one wybudowane. Rolą Dryera i jego komisji jest bezstronne i oparte na faktach rozstrzyganie problemów pomiędzy obiema stronami. Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.