Ochrona środowiska Epidemia wśród diabłów tasmańskich a koronawirus 14 grudnia 2020 Ochrona środowiska Epidemia wśród diabłów tasmańskich a koronawirus 14 grudnia 2020 Przeczytaj także Ochrona środowiska Naukowcy uczą ptaki… latać! Wszystko po to, by ocalić zagrożony gatunek Ibis grzywiasty zniknął z Europy ok. 400 lat temu. Teraz, dzięki wsparciu naukowców i hodowców wraca, jednak młode osobniki nie znają tras migracyjnych, którymi wędrowali ich przodkowie. Dlatego grupa biologów postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i samodzielnie pokazać zwierzętom drogę z Austrii do ciepłej Hiszpanii. Jak to robią? Ochrona środowiska Czy bobry są winne powodzi? Burza po słowach Donalda Tuska “Czasami trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast i wsi” – takie słowa podczas sobotniego (21 września) posiedzenia sztabu kryzysowego w Głogowie wypowiedział Donald Tusk. Premier stwierdził, że zajęcie się obecnością bobrów na wałach przeciwpowodziowych to kwestia priorytetowa. Czy stworzenia te faktycznie mogą stwarzać zagrożenie powodziowe? Podczas gdy świat ludzi sparaliżował koronawirus, wśród zwierząt są gatunki, które również zmagają się ze śmiertelnym zagrożeniem. Jednym z nich jest diabeł tasmański. Reklama COVID-19 szansą dla diabłów Negatywne skutki pandemii można by wyliczać w nieskończoność. Okazuje się jednak, że istnieją też, wcześniej nieprzewidziane aspekty pozytywne. Dzięki zaawansowanym badaniom wirusologów nad koronawirusem lepiej poznano chorobę dziesiątkującą diabły tasmańskie. Naukowcy mogą lepiej zrozumieć, jak się rozprzestrzenia, mutuje i ewoluuje. Ponadto w wyniku testów laboratoryjnych i lepszego poznania rozprzestrzeniania się choroby wśród tego gatunku, można wysnuć wniosek, że przeceniono jego śmiertelne zagrożenie i populacja może przetrwać. Testy na ludziach pomogą zrozumieć zwierzęcą chorobę Przewrotnie, inaczej niż zazwyczaj, okazuje się, że obserwacje rozwoju wirusów ludzkich pomagają wysnuć wnioski dotyczące epidemii wśród zwierząt. Biolog Andrew Storfer z Washington State Universisty użył narzędzi genomicznych standardowo wykorzystywanych do śledzenia ludzkich wirusów, takich jak grypa czy SARS-CoV-2 do zbadania DFTD (Devil Facial Tumor Disease). To bardzo groźna choroba, która powoduje rozrost guzów wokół pyska diabłów. W zmienionych komórkach zaczyna rozwijać się złośliwy nowotwór. Zmiany rozprzestrzeniają się na całe ciało. W ich wyniku zwierzę zazwyczaj umiera – jeśli nie z powodu samego schorzenia, to na skutek śmierci głodowej. W wyniku epidemii populacja gatunku zmalała o 80%. Zwierzęta umierały w cierpieniach, często gryząc twarz swoją i towarzyszy, usiłując się pozbyć narośli. Niestety ugryzienia te tylko pogarszały sprawę i przenosiły chorobę dalej. Dotychczas ludzie mogli się tylko bezsilnie przyglądać. Ostrożny optymizm Przeprowadzone przez Storfera obserwacje dowodzą, że epidemia DFTD zaczyna występować na coraz mniejszym obszarze, stając się zjawiskiem endemicznym. Prawdopodobne więc jej rozprzestrzenianie się będzie hamowane i obejmie tylko pojedyncze sztuki lub populację na danym terenie. Tę wiadomość można uznać za ostrożnie optymistyczną. Myślę, że populacja diabłów będzie się zmniejszać, a choroba dalej będzie im zagrażać. Ale całkowite wyginięcie z powodu DFTD staję się coraz mniej prawdopodobne. A taki scenariusz przewidywano dekadę temu – powiedział biolog. Ponadto naukowiec zauważył, że diabły zdają się adaptować, a ich organizmy powoli uodparniają się na chorobę. Narzędzia używane do badań nad wirusami okazały się pomocne w obserwacji genów. Może to być przełomowe odkrycie, które będzie wykorzystywane przy badaniach nad innymi zwierzęcymi chorobami. Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.