Elektromobilność Europa reaguje na chińskie oprogramowanie w autobusach. Polska zamawia 30 nowych pojazdów 06 listopada 2025 Elektromobilność Europa reaguje na chińskie oprogramowanie w autobusach. Polska zamawia 30 nowych pojazdów 06 listopada 2025 Przeczytaj także Elektromobilność Elektryki w Europie przyspieszają. W listopadzie polski program NaszEauto łapie oddech Auta elektryczne stają się coraz bardziej popularne w Europie. Najnowszy raport ujawnia kraje europejskie z największą sprzedażą pojazdów elektrycznych na mieszkańca w 2025 roku. W Polsce wzrost sprzedaży jest wspomagany przez rządowy program dopłat NaszEauto, który stabilizuje zainteresowanie zakupem elektryków, choć wciąż mierzy się z wyzwaniami administracyjnymi i dużą liczbą błędnie składanych wniosków. Elektromobilność Kradzieże kabli paraliżują stacje ładowania. Rosnący problem elektromobilności w Polsce W Polsce na koniec 2025 roku działa już ponad 11 300 publicznych punktów ładowania samochodów elektrycznych, co czyni nasz kraj jednym z najszybciej rozwijających się rynków elektromobilności w Europie. Dynamiczny przyrost infrastruktury nie idzie jednak w parze z jej bezpieczeństwem – na terenie całej Polski dochodzi do fali kradzieży kabli ładowania oraz aktów wandalizmu. Straty ponoszą nie tylko operatorzy, ale także kierowcy, którzy często tygodniami są odcięci od stacji ładowania. W Oslo wykryto, że elektryczne autobusy importowane z Chin mogą zostać zdalnie wyłączone przez producenta, co uruchomiło debatę o cyberbezpieczeństwie europejskiego transportu publicznego. W tym samym czasie Warszawa wprowadziła do użytku 18 takich pojazdów i zamówiła kolejne 30, zapewniając, że spełniają wszystkie normy i posiadają certyfikaty bezpieczeństwa. Reklama Spis treści ToggleModuł sterowania w chińskich autobusachOświadczenie chińskiego producentaTechnologia ze wschodu kontroluje Europę?Kolejne 30 autobusów w drodze Moduł sterowania w chińskich autobusach Testy przeprowadzone w Oslo przez miejskiego operatora Ruter podważyły bezpieczeństwo nowoczesnego transportu publicznego w Europie. Wykazały, że elektryczne autobusy chińskiego producenta Yutong są wyposażone w moduł zdalnego dostępu, który ma umożliwić producentowi ingerencję w oprogramowanie, a w skrajnych przypadkach – całkowite unieruchomienie pojazdu. Co więcej, lokalny operator nie był świadomy istnienia takiej funkcji. W przeciwieństwie do europejskich autobusów marki VDL, chińskie modele korzystają z kart SIM, łączących się z serwerami producenta w Chinach, co pozwala na zdalne aktualizacje i diagnostykę systemów. W praktyce oznacza to, że zdalny dostęp może zostać wykorzystany do zatrzymania autobusu, potencjalnie paraliżując część komunikacji miejskiej. Władze Oslo zapowiedziały wprowadzenie bardziej rygorystycznych wymogów cyberbezpieczeństwa dla pojazdów transportu publicznego, jednak sprawa otworzyła znacznie szerszą dyskusję na temat bezpieczeństwa komunikacyjnego. Miliony na autobusy wodorowe, ale wodoru brak. Transformacja energetyczna czeka w zajezdni Oświadczenie chińskiego producenta Chiński producent Yutong nie wypowiedział się bezpośrednio na temat doniesień o możliwości zdalnego wyłączania swoich autobusów. W oświadczeniu cytowanym przez The Guardian firma zapewniła, że ściśle przestrzega przepisów obowiązujących w krajach, w których eksportowane są jej pojazdy. Podkreśliła również, że dane dotyczące autobusów są przechowywane w Niemczech, a ich przetwarzanie ma charakter wyłącznie techniczny – służy konserwacji, optymalizacji i ulepszenia pojazdów w ramach obsługi posprzedażowej. Dane te mają być szyfrowane i niedostępne dla osób trzecich. Według informacji ze strony producenta, Yutong sprzedał już dziesiątki tysięcy autobusów na rynkach Europy, Afryki, Ameryki Łacińskiej oraz Azji i Pacyfiku. Technologia ze wschodu kontroluje Europę? Norweskie służby bezpieczeństwa od lat ostrzegają przed ryzykiem związanym z chińską technologią w transporcie i energetyce. W 2025 roku ujawniono, że część zakupionych w Chinach dźwigów portowych automatycznie przekazywała dane producentowi, a wojskowe autokary Yutong – mimo ostrzeżeń kontrwywiadu – miały dostęp do terenów zastrzeżonych, w tym siedziby służb specjalnych w Lutvann. Te odkrycia pokazują, jak głęboko chińskie technologie przeniknęły do europejskich systemów publicznych. Podobne obawy pojawiły się również w innych krajach, w tym w Polsce, zwłaszcza w kontekście rynku odnawialnych źródeł energii. Amerykańskie służby ds. energii wykryły w chińskich falownikach – urządzeniach kluczowych dla działania instalacji fotowoltaicznych – ukryte moduły komunikacyjne, które nie były wyszczególnione w dokumentacji technicznej. Takie komponenty mogą umożliwiać zdalny dostęp do urządzenia, a w skrajnym przypadku nawet jego unieruchomienie lub manipulację parametrami pracy. Eksperci ostrzegają, że w sytuacji konfliktu geopolitycznego taka luka mogłaby zostać wykorzystana do cyberataków na infrastrukturę energetyczną, powodując zakłócenia w dostawie prądu, a nawet lokalne blackouty. W Polsce, gdzie większość prywatnych i przemysłowych instalacji fotowoltaicznych jest oparta na chińskich podzespołach, problem ten zaczyna nabierać realnego znaczenia. Kolejne 30 autobusów w drodze Polska również nie jest wolna od „szpiegujących” pojazdów z Chin. Warszawska spółka Miejskie Zakłady Autobusowe (MZA) wprowadziła do eksploatacji 18 autobusów elektrycznych firmy Yutong. Władze miejskie, w tym Zarząd Transportu Miejskiego podkreślają, że pojazdy te przeszły homologację w 2023 roku i posiadają certyfikat cyberbezpieczeństwa wydany w ubiegłym roku. Mimo to pojawiają się głosy niepokoju – radny Prawa i Sprawiedliwości, Damian Kowalczyk, wskazał na potrzebę zrewidowania umowy zawartej z Yutong oraz zapowiedział złożenie wniosku do prezydenta Warszawy o wycofanie lub wstrzymanie zakupów kolejnych chińskich pojazdów. Równocześnie stołeczni samorządowcy, w tym radny Sławomir Potapowicz, wskazują, że chociaż kwestie bezpieczeństwa są na pierwszym miejscu – nie istnieje pilna potrzeba wycofywania zakupu autobusów z Chin. MZA argumentuje, że pojazdy te spełniają wszystkie obowiązujące normy i certyfikaty. Umowa na dostawę kolejnych 30 autobusów chińskiego producenta już została podpisana, co wywołuje rosnące pytania o to, czy przyszłe zamówienia nie wymagają ponownego przeglądu kryteriów bezpieczeństwa, w tym pełnej transparentności co do zdalnych funkcji pojazdu. Zobacz też: Czy chińskie falowniki nas szpiegują? Polska technologia ma rozwiązanie problemu Źródła: APNews, Portal Komunalny, Samar.pl, gov.pl Fot: Canva Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.