Elektromobilność Jakie koszty ponoszą gminy, inwestując w elektromobilność? 22 listopada 2017 Elektromobilność Jakie koszty ponoszą gminy, inwestując w elektromobilność? 22 listopada 2017 Przeczytaj także Elektromobilność Elektryki w Europie przyspieszają. W listopadzie polski program NaszEauto łapie oddech Auta elektryczne stają się coraz bardziej popularne w Europie. Najnowszy raport ujawnia kraje europejskie z największą sprzedażą pojazdów elektrycznych na mieszkańca w 2025 roku. W Polsce wzrost sprzedaży jest wspomagany przez rządowy program dopłat NaszEauto, który stabilizuje zainteresowanie zakupem elektryków, choć wciąż mierzy się z wyzwaniami administracyjnymi i dużą liczbą błędnie składanych wniosków. Elektromobilność Kradzieże kabli paraliżują stacje ładowania. Rosnący problem elektromobilności w Polsce W Polsce na koniec 2025 roku działa już ponad 11 300 publicznych punktów ładowania samochodów elektrycznych, co czyni nasz kraj jednym z najszybciej rozwijających się rynków elektromobilności w Europie. Dynamiczny przyrost infrastruktury nie idzie jednak w parze z jej bezpieczeństwem – na terenie całej Polski dochodzi do fali kradzieży kabli ładowania oraz aktów wandalizmu. Straty ponoszą nie tylko operatorzy, ale także kierowcy, którzy często tygodniami są odcięci od stacji ładowania. Wszyscy są zgodni co do tego, że nie ma ucieczki od elektromobilności, szczególnie w transporcie publicznym, niestety jednak ceny autobusów i innych tego rodzaju pojazdów nie zachęcają gmin do ich nabycia. Obecnie za elektryczny autokar przewoźnik musi zapłacić od 150% do 250% kwoty potrzebnej na zakup spełniającego normę autobusu spalinowego Euro 9. Nabycie tego rodzaju pojazdów przez gminy jest wymagane przez Ministerstwo Energii. Dokładne ceny autobusów elektrycznych mocno wahają się w zależności od zamówienia – wielkości i ilości kupowanych pojazdów. Niezależnie od tego za cenę jednego pojazdu elektrycznego można kupić dwie hybrydy. Reklama Ministerstwo Energii zapowiedziało, że chce, aby flota każdej gminy powyżej 50 tysięcy mieszkańców w co najmniej 30% składała się z pojazdów o napędzie elektrycznym. Przestawienie się na elektromobilność to nie tylko większa cena samego autobusu, ale także dodatkowe obciążenia dla gminy, takie jak konieczność budowy stacji ładowania. Utrudnieniem może być też krótki zasięg takich autokarów. Jednakże czy te problemy są realne? Portal Samorządowy przyjrzał się tym kwestiom i podzielił je na faktyczne i pozorne utrudnienia. Ministerstwo Energii chce, aby wsparcie elektromobilności przejawiało się w zwiększaniu udziału pojazdów elektrycznych nie tylko w transporcie indywidualnym, ale także w transporcie zbiorowym. ME daje jednostkom samorządu terytorialnego osiem lat na dojście do założonego poziomu elektromobilności – 30% floty każdej gminy ma być elektryczne. Z wymagania tego zwolnione są jedynie gminy i powiaty mniejsze niż 50 tysięcy mieszkańców. Zapisy ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych w obecnej formie pozostawiają jednak gminom pewną możliwość. Jednostki samorządowe co trzy lata mają przeprowadzać analizę kosztów i korzyści ze wspierania elektromobilności na swoim terenie. Jeśli dana gmina jasno wykaże, że zakup pojazdów elektrycznych nie przyniósł jej pożytku, to będzie z tego obowiązku zwolniona. Nie do końca jednak wiadomo, czy ministerstwo będzie przychylnie patrzeć na takie działania – nie da się więc stwierdzić, na ile możliwe będzie korzystanie z tej furtki. W projekcie zapisano: „Biorąc pod uwagę możliwości ekonomiczne jednostek samorządu terytorialnego i zapewnienia mieszkańcom przystępnych cen za przejazd komunikacją publiczną, obowiązek wykorzystania pojazdów elektrycznych nie będzie obowiązkiem bezwzględnym”. Nie wskazano jednak, jakie przesłanki mają zwalniać gminę z zakupu pojazdów elektrycznych. Mieszane uczucia co do założeń projektu ustawy ME wyrazili specjaliści sektora motoryzacyjnego. Jan Okulicz-Kozaryn z Polskiej Izby Motoryzacji podkreślał, że w tym akcie prawnym po macoszemu potraktowano pojazdy tradycyjne, które są bardzo istotne dla przewoźnictwa – napęd hybrydowy jest dla transportu obecnie najlepszym niskoemisjnym napędem. „Wydaje mi się, że ta ustawa jest robiona przez energetyków, którzy czują pewne obrzydzenie do rury wydechowej samochodu” – mówi Okulicz-Kozaryn. Wskazuje ponadto na wysokie koszty zakupu pojazdów elektrycznych. „Cena jednego autobusu elektrycznego grubo przekracza koszt dwóch diesli” – stwierdza ekspert. Jak podkreślają specjaliści, ceny autobusów są płynne. Nie ma dwóch takich samych konstrukcji – każdy autokar jest montowany indywidualnie, na konkretne zamówienie gminy czy przewoźnika. Niezależnie od tego, czy jest to autobus elektryczny, spalinowy czy hybrydowy, wyceny będą bardzo zróżnicowane w zależności od zamówienia. Na cenę wpływa, oprócz rodzaju silnika, układ zawieszenia, wyposażenie pojazdu, pojemność baku (w przypadku autobusów spalinowych i hybrydowych) oraz rodzaj i pojemność ogniw (w przypadku pojazdów hybrydowych i w pełni elektrycznych). Na podstawie danych zebranych od szeregu producentów Portal Samorządowy opracował orientacyjne ceny dla dwóch klas autobusów – zwykłego, 12-metrowego autobusu oraz większego, przegubowego, w trzech opcjach napędowych – spalinowej, elektrycznej i hybrydowej. Zestawienie to znaleźć można w poniższej tabeli: Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.