Publicystyka Miliony głosów duszą się programem Czyste Powietrze. Kto zdobędzie ich poparcie? 16 października 2025 Publicystyka Miliony głosów duszą się programem Czyste Powietrze. Kto zdobędzie ich poparcie? 16 października 2025 Przeczytaj także Publicystyka Głos z algorytmu. AI pisze nowy rozdział w historii muzyki Coraz częściej trafiamy na piosenki, w których nikt nie stoi przy mikrofonie, choć brzmią, jakby śpiewał człowiek. Czy to jeszcze muzyka czy już technologia, i czy w świecie, w którym każdy może mieć głos z algorytmu, nie wracamy paradoksalnie do czasów, gdy najważniejsze były słowa, a nie to, kto je potrafił zaśpiewać? Publicystyka Polityka obiecuje -33% na rachunkach za energię. Technologia pokazuje, że może być 0 zł W polskiej energetyce zderzają się dziś dwa światy: szybkie polityczne obietnice i technologie, które już teraz pozwalają realnie zejść z rachunkami niemal do zera. Politycy proponują szybkie rozwiązania, które mają przynieść ulgę już teraz, bez konieczności zmiany systemu. Tymczasem rynek sektora OZE pokazuje, że realną i trwałą obniżkę kosztów można osiągnąć dzięki technologii, a nie dzięki decyzjom politycznym. Widać więc wyraźnie różnicę podejść: politycy próbują podreperować dotychczasowy model, a firmy energetyczne realnie zmieniają sposób, w jaki korzystamy z energii. W Polsce nawet zima przychodzi późno, ale przedwyborcze cuda – zawsze na czas. Z dnia na dzień problemy, które przez dwa lata były „skomplikowane”, nagle znajdują rozwiązanie. Ministrowie odkrywają w sobie społeczną wrażliwość, a rząd przypomina sobie o tych, których ignorował. Bo zaczyna się sezon wyborczy i wszystko staje się możliwe. Reklama Problem w tym, że Polska to już nie kraj wyborców, którzy wierzą w każde hasło. To kraj ludzi, którzy widzą, że za obietnicami nie idzie działanie i przy urnach wyborczych dają swoją odpowiedź. Program Czyste Powietrze to przykład, jak nieudolność w realizacji polityki może kosztować nie tylko czyste powietrze, ale i miliony głosów. Spis treści ToggleCzas cudów: przedwyborcze przebudzeniePolityka na krótkim dystansieNaród czy obywatele?7,5 miliona domów – najcenniejsza grupa wyborców w PolsceKto traci?Od beneficjenta do sceptykaZamiast liderów – konferencjeGra o zaufanie Czas cudów: przedwyborcze przebudzenie W każdym cyklu wyborczym przychodzi moment, gdy rządzący – niezależnie od barw – przypominają sobie o tych, których przez lata ignorowali. Wtedy pojawiają się programy „wsparcia”, „odbudowy” i „reformy”. Problemy, które wcześniej były „skomplikowane” i „wymagały czasu”, nagle znajdują cudowne rozwiązanie. Politycy odkrywają w sobie wrażliwość społeczną, troskę o przedsiębiorców, rodziny, rolników czy nauczycieli. Z biurek odkurza się projekty, które miesiącami leżały w szufladach. Zwiększa się liczba konferencji, debat, konsultacji. A w przekazie medialnym pojawia się ton troski i zrozumienia. Każdy, kto obserwuje politykę dłużej niż jedną kadencję, wie jednak, że to rytuał. Władza nie działa z nagłego przypływu empatii – działa z kalkulacji. Strategie na papierze, koszty w realu. Przedsiębiorcy płacą za politykę kadencyjną Polityka na krótkim dystansie System, w którym efekty mierzy się długością kadencji, prowadzi do porażki wyborczej. Trudne decyzje, które przynoszą rezultaty dopiero po kilku latach, są odkładane. Liczy się to, co można pokazać tu i teraz, najlepiej w trzydziestosekundowym spocie. Naród czy obywatele? Jeszcze niedawno emocje i prosty przekaz wystarczały, by utrzymać elektorat. Dziś coraz więcej ludzi uczy się odróżniać PR od realnej polityki. Media społecznościowe, niezależne portale, obywatelskie inicjatywy – wszystko to sprawia, że kontrola wymyka się z rąk polityków. Wyborcy nie chcą już być biernymi odbiorcami kilku prostych haseł. Chcą wiedzieć, dlaczego reformy nie są realizowane, czemu środki publiczne trafiają nie tam, gdzie powinny, i dlaczego tematy, takie jak energetyka, klimat czy mieszkalnictwo wracają tylko w sezonie wyborczym. 7,5 miliona domów – najcenniejsza grupa wyborców w Polsce Program Czyste Powietrze miał być jednym z największych narzędzi modernizacji Polski. Zgodnie z założeniami programu, nawet 7,5 miliona gospodarstw domowych może zakwalifikować się do wymiany źródeł ciepła i termomodernizacji – co w przybliżeniu odpowiada niemal całej populacji domów jednorodzinnych w kraju, według danych GUS o strukturze budownictwa. To oznacza około 13-14 milionów osób, czyli co trzeciego wyborcę w Polsce. Każde z tych gospodarstw to nie tylko beneficjent, ale część większej sieci – rodzin, sąsiadów, lokalnych firm i dostawców. W praktyce to kilkanaście milionów ludzi, którzy każdego dnia odczuwają skutki niesprawnego państwa: od rosnących rachunków po brak decyzji urzędów. To największy elektorat w Polsce – łączący klasę średnią i peryferie, miasto i wieś. To nie są anonimowe liczby, to największy kapitał społeczny, jaki państwo mogło mieć. I właśnie ten kapitał państwo spektakularnie traci. Zamiast sprawnego programu proekologicznego powstał system pełen biurokracji, zaległości, niejasnych zasad i nierównych szans. Zamiast realnej pomocy – biurokratyczna mitomania: wnioski, poprawki, weryfikacje, kolejne nabory. W mediach – triumfalne konferencje. W rzeczywistości – niewielki odsetek wypłaconych środków, tysiące inwestycji zamrożonych, chaos w WFOŚiGW i beneficjenci, którzy kolejny sezon grzewczy wchodzą z kopciuchem i poczuciem, że państwo znów zawiodło. To nie program, to pokaz słabości. Kto traci? Lista rozczarowanych jest długa: właściciele domów jednorodzinnych – często starsze osoby, które nie rozumieją procedur, tracą cierpliwość i wiarę w sens jakichkolwiek reform; przedsiębiorcy i wykonawcy – firmy instalacyjne i budowlane, które miesiącami czekają na wypłaty lub toną w formalnościach; producenci urządzeń grzewczych, pomp ciepła, okien, PV – potrzebują stabilności, a dostają falujące przepisy i wstrzymane nabory; samorządy – pozostawione bez realnego wsparcia systemowego. Każda z tych grup to nie tylko interesariusze programu, ale również wyborcy. I co ważniejsze – wyborcy zawiedzeni, którzy słyszeli o „największym ekologicznym programie w Europie”, a w praktyce widzą rozproszone kompetencje, brak koordynacji i polityczne zobojętnienie wobec problemów, w które sami zostali wciągnięci przez państwo obiecujące dotacje. Od beneficjenta do sceptyka W teorii taki program mógłby być wehikułem poparcia. W końcu kto nie chciałby poprzeć partii, która pomaga obniżyć rachunki i zadbać o dom? To przecież największa grupa wyborców – szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie poparcie dla partii rządzącej jest niższe niż wśród wyborców opozycji. Dla każdej partii to wyborcze być albo nie być. Wystarczy, że połowa z tej grupy – 3,5 miliona gospodarstw – zmieni preferencje, by przesądzić o wyniku wyborów parlamentarnych. To więcej niż różnica między pierwszą a drugą siłą polityczną w 2023 roku. Zamiast wykorzystać ten potencjał, rządzący biernie się przyglądają. Beneficjent, który czekał osiem miesięcy na decyzję, słyszy w telewizji, że „wszystko działa”. Zaczyna czuć się nie tylko pominięty, ale wręcz oszukany. Tak rodzi się polityczny cynizm – przekonanie, że państwo jest sprawne tylko w kampanii, a przez resztę kadencji zapomina o obywatelu. Zamiast liderów – konferencje Wielu polityków wciąż wierzy, że wystarczy zapowiedzieć „reset programu” albo nowy pakiet dotacji, żeby odwrócić nastroje. Nie wystarczy. Bo wyborcy nie szukają dziś pustych obietnic. Szukają kogoś, kto to wreszcie ogarnie. Nie kolejnego rzecznika, ale lidera – człowieka, który powie: „Wiem, co nie działa, i naprawię to w pół roku”. Takiego, który nie boi się rozliczyć opóźnień, uprościć procedur, zdigitalizować wnioski i potraktować beneficjenta jak partnera, a nie petenta. Nie potrzebujemy więcej prezentacji, konferencji i pustych obietnic. Potrzebujemy zmiany, człowieka, który wreszcie coś zrobi, a nie obieca. Za każdą nieobsłużoną dotację kryje się człowiek, który nie tylko płaci wyższe rachunki, ale też traci wiarę w państwo. A to strata, której nie da się przeliczyć na złotówki. Gra o zaufanie Dziś władza gra o coś więcej niż o czyste powietrze. Gra o zaufanie – walutę, którą przez lata wydawała bez pokrycia. Jeśli ktoś naprawdę chce wygrać wybory i naprawdę chce zadbać o kraj i naród, powinien zacząć nie od kolejnego hasła o transformacji, ale od posprzątania tego, co już istnieje. Bo problem Czystego Powietrza to już nie tylko kwestia smogu, ale przede wszystkim wiarygodności. A wiarygodność w polityce jest jak powietrze – gdy jej zabraknie, nikt długo nie pociągnie. Zobacz też: Czeski remis w transformacji energetycznej. Nikt nie zyskuje, a mogliby Polacy Źródło: gov.pl, GUS, NFOŚiGW, własne Fot.: Canva Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.