Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Niełaz wielki wrócił do południowej Australii. Torbacza nie widziano tam od 130 lat

Niełaz wielki wrócił do południowej Australii. Torbacza nie widziano tam od 130 lat

Farmer z okolicy Beachportu w stanie Australia Południowa myślał, że jego drób wyjada dziki kot. Jakże się zdziwił, kiedy w zastawionej pułapce zobaczył nieznane sobie zwierzę. Wezwani na miejsce strażnicy wykazali, że był to niełaz wielki, który na terenie Australii Południowej był niewidziany od 130 lat.

CFF OPP Baner poziom mobile450 x 250CFF OPP Baner poziom 6.03.2023 1
Reklama

Niezwykłe torbacze straciły terytorium

Pao Ling Tsai, farmer mieszkający w pobliżu Bechportu, złapał do pułapki wyjątkowe stworzenie. Mężczyzna nie wiedział do końca, z czym ma do czynienia, jednak zanim zgłosił się do ekspertów, zwierzę uciekło. O sprawie zostali jednak powiadomieni strażnicy ze Służby Parków Narodowych i Dzikiej Przyrody (National Parks and Wildlife Service – NPWS). Ustawili pułapki w okolicznym lesie i znowu udało im się złapać zwierzę, prawdopodobnie tego samego osobnika.

Strażnicy doszli do wniosku, że mają do czynienia z niełazem wielkim. Jest to gatunek, który niegdyś występował na całym terenie południowo-wschodniej Australii. Z powodu coraz większego osadnictwa ludzi jego populacja została jednak mocno ograniczona. Aktualnie naturalnie występuje prawie jedynie na wyspie Tasmanii. Główną przyczyną jest wyniszczanie przez człowieka jego naturalnego środowiska, a także nieskuteczna rywalizacja z gatunkami inwazyjnymi, takimi jak koty czy lisy. W południowej Australii trwają próby przywrócenia populacji tego zwierzęcia. W przeciągu ostatnich dwóch lat małe populacje zostały wypuszczone na terenie Parku Narodowego “Ikara-Góry Flindersa” oraz Parku Narodowego “Vulkathunha-Góry Gammona”. Są to jednak małe populacje stale monitorowane przez NPWS, a poza tym obydwa parki mieszczą się blisko 800 km od Beachportu, gdzie znaleziono wspomnianego osobnika.

Nie było go tam od 130 lat. Czy zagrożony gatunek wraca do Australii Południowej?

Jak podaje NPWS, ostatnie odnotowane przypadki wystąpienia niełaza wielkiego w kontynentalnej Australii pochodzą z lat 80. XIX wieku, a więc sprzed około 130 lat. W latach 70. i 80. zeszłego stulecia były co prawda doniesienia o spotkaniu tych zwierząt, jednak nigdy nie udało się ich potwierdzić. Teraz mamy do czynienia nie tylko z potwierdzonym przypadkiem, ale złapanym osobnikiem. Schwytany przez NPWS niełaz został przebadany przez weterynarzy, a także pobrano próbkę w celu zbadania jego genów i ustalenia, skąd dokładnie mógł się tam wziąć.

Po wszystkich procedurach, wyjątkowy niełaz został wypuszczony przez strażników z powrotem w dzicz. NPWS nie zdradziło miejsca uwolnienia zwierzęcia. W pobliżu lokacji, gdzie złapano osobnika, rozłożone zostały kolejne pułapki z nadzieją na odkrycie innych żyjących na wolności przedstawicieli tego gatunku. Jak podkreślają strażnicy, rozłożone pułapki nie mają zranić zwierząt, a jedynie tymczasowo je uwięzić, tak aby eksperci mogli je zidentyfikować, zbadać i wypuścić z powrotem na wolność.

Niełazy wielkie to drugi największy mięsożerny torbacz żyjący na Ziemi (pierwsze miejsce zajmuje diabeł tasmański) – mierzą do 75 cm długości i potrafią mieć ogon o długości nawet 55 cm. Ich waga waha się od 0,8 kg do 1,3 kg. Mają cztery krótkie pięciopalczaste łapy i prowadzą nadrzewny tryb życia. Oprócz Tasmanii małe grupy można spotkać też w wysuniętych bardziej na zachód stanach Queensland, Nowa Południowa Walia i Victoria. W Australii Południowej oprócz złapanego niedawno osobnika mieliśmy jednak do czynienia tylko z monitorowanymi populacjami w parkach narodowych.

– Czytaj także: Dziki w Niemczech są bardziej radioaktywne niż inne zwierzęta. Powodem ekskluzywny przysmak

Źródło: zielona.interia.pl, environment.sa.gov.au

Fot. Canva

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.