1200x628 6
Reklama

Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Travis Scott, Elon Musk i Taylor Swift – czy to koniec ze śledzeniem samolotów celebrytów?

Travis Scott, Elon Musk i Taylor Swift – czy to koniec ze śledzeniem samolotów celebrytów?

W maju media obiegła informacja, że koniec ze śledzeniem lotów celebrytów prywatnymi samolotami jest już bliski. Wszystko za sprawą poprawki do ustawy przyjętej przez Joe Bidena. Czy to oznacza, że nie dowiemy się już, kto wyemitował tony CO2 prywatnym odrzutowcem?

CFF OPP 450 250 1CFF baner poziom B3 CFA 8.02
Reklama

Kontrowersyjna poprawka

16 maja bieżącego roku prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, podpisał 1100-stronicową poprawkę do ustawy o Federalnej Agencji Lotniczej. Zawierała ona zapisy chroniące anonimowość prywatnych właścicieli samolotów.

Niedługo po tym internet zawrzał, alarmując, że nowe przepisy mają ochronić celebrytów, na potęgę wykorzystujących swoje prywatne samoloty do podróży, emitując przy tym ogromne ilości dwutlenku węgla.

Człowiek Roku czy truciciel roku? Kto truje najbardziej?

W grudniu 2023 magazyn “Time” nadał piosenkarce Taylor Swift tytuł Człowieka Roku. W podobnym czasie agencja Yard ujawniła, że artystka, za sprawą prywatnych lotów wyemitowała ponad 1184 razy więcej CO2 niż przeciętny człowiek w ciągu roku. To oszałamiająca liczba. 

Okazuje się jednak, że to wcale nie autorka największej trasy koncertowej od lat stoi na czele niechlubnego rankingu gwiazd, korzystających z samolotów podobnie często, co fani zbiorkomu z miejskich autobusów. Jeszcze więcej CO2 wyemitowali tacy celebryci, jak: Travis Scott, znajdujący się na czele najnowszego zestawienia, Kim Kardashian, Elon Musk, Beyoncé i Jay-Z oraz Bill Gates. W najnowszym rankingu, przeprowadzonym przez Myclimate Carbon i obejmującym okres od września 2023 do lutego 2024 roku, Swift nie znalazła się nawet w pierwszej trzydziestce. Takie porównanie umożliwia zobrazowanie skali problemu, z jakim mamy do czynienia. 

W listopadzie 2023 roku The Guardian opublikował zatrważające informacje o tym, że prywatne odrzutowce należące do 200 celebrytów, dyrektorów generalnych, oligarchów i miliarderów, od początku 2022 roku wyemitowały szacunkowo 415 518 ton CO2. Przykładowo, szerokokadłubowy samolot Boeing 767 używany przez Rolling Stones miał wyemitować 5046 ton CO2, co, jak przytacza The Guardian, odpowiada 1763 lotom w obie strony z Londynu do Nowego Jorku w klasie ekonomicznej. Ślad węglowy takich podróży jest oszałamiający.

Czy nie dowiemy się już, kto lata najwięcej?

Oburzenie wśród dużej części społeczeństwa narastało z każdym kolejnym rankingiem. Zaczęły powstawać także specjalne konta na portalach społecznościowych, których głównym, a często i jedynym celem, było kontrolowanie i namierzanie samolotów celebrytów i miliarderów, a nawet obliczanie śladu węglowego, który po sobie pozostawiają. 

Takie zachowanie nie spodobało się gwiazdom. Część z nich starała się zablokować tego typu działalność internautów. Flagowym przykładem w tej kwestii stał się miliarder Elon Musk, który miał zagrozić studentowi Uniwersytetu Florydy, Jackowi Sweeneyowi, podjęciem kroków prawnych, jeśli ten nie zaprzestanie swojej działalności. Już po wykupieniu przez CEO Tesli portalu Twitter, Musk zablokował i usunął konto Jacka, który publikował tam informacje na temat lotów prywatnymi samolotami miliardera. Po czasie konto zostało przywrócone, choć niesmak nie zniknął. Problem ogromnych emisji CO2 również.

Tymczasem amerykański prezydent podpisał poprawkę do ustawy, która w pewnym stopniu pozwala właścicielom prywatnych samolotów na zachowanie anonimowości. Na ich żądanie, dane osobowe przypisane do statku powietrznego mogą zostać utajnione i zawarte w specjalnie utworzonej do tego celu poufnej bazie. Czy to oznacza, że już nigdy więcej nie dowiemy się kto i ile lata, a przy tym emituje dwutlenku węgla?

Według przytoczonego wcześniej Jacka Sweeneya, który na należącym do Muska portalu “X” opublikował swoje stanowisko w sprawie najnowszej poprawki, nie będzie ona skuteczna, a dane dotyczące lotów nadal będzie można pozyskać. Wynika to między innymi z danych kontekstowych, takich jak te, że z pewnych lotnisk może wylatywać tylko wąska grupa osób, co ułatwia ich rozpoznanie. Z drugiej strony Jack zwraca uwagę na to, że w praktyce, większość osób nie wyszukuje samolotów po nazwiskach ich właścicieli, lecz danych, które nadal pozostaną w pewien sposób jawne. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości nadal będziemy mogli kontrolować, którzy celebryci trują nas najbardziej. Problem ten musimy rozwiązać, a nie go ukrywać.

Z pełnym stanowiskiem Sweeneya można zapoznać się tu:

Źródła: washingtontimes.com, businessinsider.com, rp.pl, theguardian.com

Fot. Getty Images, Shutterstock.com, Rick Kern/Getty Image

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.