Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Ustawa wiatrakowa – czy będą wywłaszczenia pod farmy? Jak daleko od domów staną turbiny?

Ustawa wiatrakowa – czy będą wywłaszczenia pod farmy? Jak daleko od domów staną turbiny?

“Afera wiatrakowa” to pierwsza większa kontrowersja z jaką mierzy się wybrana w połowie października większość sejmowa. Obywatele boją się wywłaszczeń pod budowę elektrowni wiatrowych, zepchnięty do opozycji PiS grzmi o lobbingu branży, a sięgająca po władzę koalicja miota się w próbie uniknięcia weta prezydenckiego.

Reklama

Nowelizacja przepisów o farmach wiatrowych. Jaka odległość między turbiną a budynkami?

Wbrew pozorom cała sprawa nie zaczęła się wcale we wtorek 28 listopada, kiedy kontrowersyjny projekt wpłynął na sejmową wokandę, a znacznie wcześniej. W połowie ubiegłego miesiąca KO, PSL, Polska 2050 i Lewica podpisały umowę koalicyjną. Wśród wielu jej zapisów znalazł się ten o “uwolnieniu potencjału” lądowej energetyki wiatrowej. W tamtym dokumencie zabrakło konkretów, jednak w naszym tekście na temat kwestii OZE w umowie koalicyjnej zwróciliśmy uwagę, że może chodzić o zniesienie zasady 10H. Według tego obowiązującego od 2016 roku przepisu, minimalna odległość turbiny wiatrowej od zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody to co najmniej dziesięciokrotność jej wysokości.

Przepis ten został zmieniony w marcu tego roku – turbiny można stawiać nie bliżej niż 700 m od domów, o ile zezwala na to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Dla sejmowej większości jednak nadal jest to za mało. W projekcie nowelizacji ustawy zgłoszonym we wtorek przez KO i Polskę 2050 na sejmową wokandę znalazł się zapis o zmniejszeniu tej odległości do 300 m w przypadku zabudowy wielorodzinnej, parków narodowych i rezerwatów przyrody oraz 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej. Przy okazji jednak autorzy przepisów przewidują również uzależnienie odległości od maksymalnego poziomu emitowanego przez turbiny hałasu, co wydaje się rozwiązaniem zdroworozsądkowym. Największe kontrowersje wzbudziły jednak inne zapisy.

Czy dojdzie do wywłaszczeń pod farmy wiatrowe? Eksperci nie są zgodni

Najgłośniejszym echem odbiły się jednak przepisy, mające rzekomo umożliwiać wywłaszczenie terenu pod budowę elektrowni wiatrowych na rzecz inwestora. W mediach rozpętała się prawdziwa burza, zapisy krytykowali szczególnie politycy PiSu.

– Brawo, Kosiniak-Kamysz. Pana koledzy z Trzeciej Drogi wnieśli do Sejmu projekt ustawy, zakładający wywłaszczania ludzi pod farmy wiatrowe. Projekt zawiera także zgodę na budowę wiatraków ledwie 300-400 metrów od domów. Mieszkańcy wsi będą za to z pewnością bardzo wdzięczni PSL – tak pisała Beata Szydło na swoim profilu na platformie X (dawniej Twitter).

Zdanie zabrali również eksperci. Jednym z nich był zajmujący się ochroną przyrody Sławomir Wodzyński z Fundacji Basta:

– Co więcej projekt zakłada zmiany ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy elektrowni wiatrowych i innych inwestycji OZE, ponieważ po wejściu w życie projektu budowa inwestycji OZE będzie celem publicznym. To poważna ingerencja w prawo własności i prawa obywateli. Konsekwencją uznania inwestycji OZE za inwestycje celu publicznego będzie także zwolnienie ich z wszelkich zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu – tym samym m.in. farmy fotowoltaiczne będą mogły powstawać na tych obszarach a organy ochrony przyrody nie będą mogły takich inwestycji powstrzymać – pisał Wodzyński na stronie fundacji.

W polemikę z nim weszła mec. Anna Kucińska z kancelarii Elżanowski i Partnerzy, która w wywiadzie dla portalu Energetyka24 wprost stwierdziła, że żadnych wywłaszczeń nie będzie. Te bowiem mogą nastąpić tylko wtedy, kiedy zostanie wydana decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Zgłoszona przez KO i PL2050 nowelizacja nie zakłada takich działań wobec elektrowni wiatrowych. Wodzyński odpowiedział na te słowa, zarzucając Kucińskiej pomyłkę i niedokładna interpretacje przepisów. Niezależnie od tego, kto w tym sporze ma rację, słuszność należy przyznać Jakubowi Wiechowi z portalu Energetyka24, który podsumowując całą sytuację zwrócił uwagę na konieczność przejrzystości przepisów w zakresie wywłaszczeń. Skoro bowiem nawet eksperci nie są do końca zgodni, czy nowelizacja umożliwia wywłaszczenia, ciężko tego oczekiwać od zwykłych obywateli. Zwłaszcza gdy jedna z możliwych interpretacji przepisów jest używana do politycznej potyczki.

Branża reaguje, a projekt przepisów może ulec zmianom

Na wydarzenia zareagowała branża. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej wydało oświadczenie, w którym wyraźnie odcinają się od pomysłu wywłaszczania terenów pod budowę turbin:

– Stanowisko branży wiatrowej jest jasne i nie zmienia się – nie postulujemy i nie będziemy postulować o możliwość korzystania z instytucji celu publicznego dla lokalizacji farm wiatrowych. Te uproszczenia są przeznaczone dla infrastruktury energetycznej zapewniającej przesył energii elektrycznej i ciepła w Polsce. Nie ma potrzeby aby inwestycje w farmy wiatrowe korzystały ze specjalnych praw zarezerwowanych do tego dokładnie dobranego katalogu inwestycji. Zależy nam na pełnym procesie planistycznym z poszanowaniem strony społecznej i lokalnych społeczności – mówi Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Jednocześnie organizacja zdaje się być pozytywnie nastawiona do pomysłu zmniejszenia odległości turbin od zabudowań, jednak nie w takim stopniu, jak przewiduje to projekt nowelizacji – PSEW postuluje minimalną odległość na poziomie 500 m. Przy okazji chwalą KO i PL2050 za pomysł uzależnienie odległości od maksymalnego produkowanego hałasu:

– Szczegółowo weryfikowana kwestia oddziaływania akustycznego w projekcie Tuska i Hołowni stanowi jeszcze lepsze zabezpieczenie interesów lokalnych społeczności. Dziś nowoczesne turbiny wiatrowe ze względu na oddziaływanie akustyczne nie będą lokalizowane bliżej niż 500 m od domów. Kierowanie się parametrem hałasu farmy wiatrowej oznaczać będzie w praktyce realizację inwestycji na poziomie 500-700m czyli z zachowaniem już wcześniej wypracowanego kompromisu. Te wartości mają również potwierdzenie w przygotowanym przez PAN opracowaniu dot. wpływu farm wiatrowych na zdrowie człowieka ustalające, że to właśnie akustyka jest tym ostatecznym wyznacznikiem odległości farm wiatrowych od zabudowań. Tym samym rekomendacja PAN jest jednoznaczna – 500 m gwarantuje pełne bezpieczeństwo mieszkańców – czytamy w oświadczeniu.

W dyskusji nad tzw. ustawą wiatrakową należy podkreślić kolejny ważny aspekt: projekt nowelizacji jest dopiero do sejmu złożony, pierwsze czytanie czeka nas dopiero podczas posiedzenia w najbliższą środę lub czwartek (6 i 7 grudnia). Przedstawiciele sejmowej większości już zapowiadają zmiany.

– Trzeba zrobić wszystko, żeby OZE i zielona energia rozwijały się, rozpoczynamy dyskusję na ten temat. Ostateczny kształt tzw. ustawy wiatrakowej będzie znany pewnie w przyszłym tygodniu. Rozmawiamy o różnych koncepcjach dotyczących tego, jakie mają być ostateczne rozwiązania w tej ustawie. One są poddawane konsultacjom, ale trzeba zacząć rozmawiać, a nie udawać, że nie ma tematu – mówił przepytywany przez dziennikarzy na sejmowym korytarzu Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.

W obliczu tego, co naprawdę dzieje się w ramach projektu tej nowelizacji, cała afera wydaje się burzą w szklance wody. Nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z pierwszym wizerunkowym potknięciem sejmowej większości, które PiS bardzo sprawnie wykorzystał do prowadzenia politycznej wojny. Jak w związku z tym ostatecznie będzie brzmiało nowe prawo i co to oznacza dla polskiej energetyki wiatrowej? Przekonamy się w przyszłym tygodniu.

– Czytaj także: Kamera wykryje ptaka i zatrzyma turbinę. Czy ochroni to bieliki przed farmami wiatrowymi?

Źródło: energetyka24.com, fundacjabasta.pl, green-news.pl

Fot. Canva (rado84, Tokarsky)

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.