Polska Sami się o to prosiliśmy? Jak wycinka lasów doprowadziła do zalania Kotliny Kłodzkiej 17 września 2024 Polska Sami się o to prosiliśmy? Jak wycinka lasów doprowadziła do zalania Kotliny Kłodzkiej 17 września 2024 Przeczytaj także Polska Masło drożeje, bo krowy cierpią na… stres cieplny Wysokie temperatury latem są niebezpieczne nie tylko dla ludzi, ale też dla zwierząt. Stres cieplny to stan, który jest efektem… Polska Dramat w Małopolsce. Wyłowiono z Wisły dziesiątki śniętych ryb Martwe ryby znaleziono we wtorek na małopolskim odcinku Wisły, w okolicy Niepołomic. Według zwołanego w środę Sztabu Kryzysowego, przyczyną śmierci… Betonoza, sztucznie wytyczone koryta rzek, zabudowa terenów zalewowych i wreszcie masowa wycinka lasów w paśmie Śnieżnika. Naukowcy alarmują – rabunkowa gospodarka leśna jest przeszkodą dla retencji wody. Opady spływają rwącym strumieniem prosto do rzek, a naturalne zapory nie radzą sobie z siłą żywiołu. Reklama Susza i powódź jednocześnie – to nasza nowa rzeczywistość? Jeszcze tydzień temu informowaliśmy o suszy i rekorodowo niskim stanie rzek. Kilka dni później przez kraj przetoczyła się powódź, zostawiając za sobą ogromne zniszczenia, szczególnie w województwie dolnośląskim, opolskim i śląskim, gdzie ogłoszono stan klęki żywiołowej. Internet jest pełen sceptycznych komentarzy, od negujących skalę powodzi, po przekonujące, że jest to norma i tak było od zawsze. Jak jest naprawdę? Przed “nową normalnością” naukowcy ostrzegali już kilka lat temu. W 2020 roku Polska Akademia Nauk wydała komunikat, w którym możemy przeczytać o czekającej nas rzeczywistości. – Musimy się liczyć z częstym występowaniem zarówno suszy, jak i niszczącego nadmiaru wody. Nawet w jednym roku może wystąpić zarówno susza, jak i powódź. Dawna “nienormalność” staje się nową normalnością, a przyszłe ekstrema będą jeszcze bardziej ekstremalne niż w przyszłości, negatywnie oddziaływując na mieszkańców i gospodarkę Polski – ostrzegali naukowcy. Zmiany klimatu to nie tylko ekstremalnie wysokie temperatury, ale też problemy związane z wodą – jej deficytem, nadmiarem i zanieczyszczeniem. Jak pokazuje aktualna sytuacja, zjawiska te mogą występować niemal równolegle. Obszary suszy hydrologicznej sąsiadują z obszarami, gdzie przekroczono stan alarmowy wód. Przez ostatnie 30 lat Polska musiała zmierzyć się z największą katastrofą ekologiczną na Odrze, ogromnymi stratami rolniczymi oraz powodziami, z których obecna jest czwartą od 1997 roku. Niestety, nie ma dobrych wiadomości – zjawiska te będą powracać z coraz większą intensywnością. Czy możemy się na nie przygotować? Greenpeace apeluje: chrońmy stare lasy przed wycinką Wycinka lasów, a zalane Kłodzko W ciągu ostatnich lat ruszył szereg inwestycji w zabiegi hydrotechniczne. Ich założenie jest proste – należy zrobić wszystko, żeby przechwycić płynącą wodę w zbiornikach retencyjnych. Strumienie, potoki i rzeki są opasywane wałami, brzegi czyszczone, buduje się tamy i zapory. Jak się jednak okazuje, obiektów tych jest wciąż za mało. Co więcej, nie wszystkie z nich są skuteczne w starciu z rwącą wodą. Drugim sposobem na, przynajmniej częściowe, powstrzymanie skutków ulewnych opadów jest wsparcie naturalnych zapór i próba przechwytywania wody jak najbliżej miejsca, w którym spada ulewny deszcz. Funkcję taką od lat spełniają… lasy. Jak to wygląda w rzeczywistości? W serwisach społecznościowych krąży grafika, przedstawiająca skalę zaplanowanych na ten rok wycinek w masywie Śnieżka w Kotlinie Kłodzkiej. Internauci wzburzeni komentują sytuację, dodając zrobione przez siebie fotografie. To, co na nich widzimy, to wykarczowane połacie lasu i wyżłobione przez wodę leje. Jan Mencwel, autor książek “Hydrozagadka” i “Betonoza”, zasugerował na swoim profilu, że skala powodzi w Kłodzku jest powiązana bezpośrednio z wycinką drzew w masywie Śnieżki. To właśnie nad Śnieżnikiem w 24 godziny spadło aż 200 litrów wody. Według danych Lasów Państwowych, las retencjonuje do 30 l/m2. Nie oznacza to, że byłby on w stanie całkowicie powstrzymać powódź, ale mógłby ograniczyć prędkość, z jaką woda dostaje się w doliny lub zminimalizować ryzyko osuwisk. Według szacunków, dzięki odpowiedniemu zalesieniu moglibyśmy spowolnić spływ wody o 15-20%, co w obecnej sytuacji byłoby decydujące np. dla przepustowości tam. – Wycinki lasów to nie tylko pozbawianie ich drzew, ale też olbrzymie drogi zrywkowe, które w trakcie powodzi zamieniają się w rwące potoki i PRZYSPIESZAJĄ wezbranie – argumentuje publicysta. Wnioski na przyszłość Najważniejsza jest pomoc dla powodzian i odbudowa zniszczeń. Z drugiej strony, już teraz trzeba wyciągać wnioski i planować rozwiązania, które pomogą nam zapobiec podobnej sytuacji w przyszłości. Ostatnie lata to czasy ogromnej ingerencji w przyrodę. Od betonowania terenów zielonych, wycinki lasów aż po prostowanie nurtów rzek, likwidację potoków i strumieni oraz budowę osiedli mieszkaniowych na terenach zalewowych. Spływająca w ulewnym deszczu woda nie ma możliwości wsiąknięcia w grunt, bardzo szybko spływa do zamienionych w kanały rzek, które, nieprzygotowane, rozpływają się poza wyznaczone tereny. Rzeczywistość zmusza nas do refleksji i podjęcia konkretnych działań. Czy tak się stanie? Właśnie toczy się Ogólnopolska Narada o Lasach, zaczynają się też lokalne rozmowy o ochronie lasów cennych społecznie (w tym np. w Bielsku-Białej, gdzie jednym z kluczowych tematów jest minimalizacja ryzyka powodzi). Swoje postulaty przedstawia m.in. Grupa Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, apelująca o zmniejszenie pozyskiwania drzewa w lasach wodochronnych czy ograniczenie szlaków zrywkowych. Zobacz też: Zmiany klimatu kosztują Polskę 115 mld złotych. Ten rachunek będzie rosnąć Źródła: oko.press.pl, projektpulsar.pl, rdc.pl, przekroj.org Fot: Canva Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.