Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Wróbel już nie taki zwyczajny? Ptaki te znikają z polskich miast

Wróbel już nie taki zwyczajny? Ptaki te znikają z polskich miast

Wróbel już nie taki zwyczajny? Ptaki te znikają z polskich miast

Passer domesticus to łacińska nazwa wróbla domowego czy też zwyczajnego – występującego w całej Eurazji ptaszka. Zarówno przymiotnik “domowy”, jak i “zwyczajny” w nazwie gatunku odnosiły się do jego powszechności – wróble spotykane były na co dzień, często gnieździły się pod nawisami dachów domów, szop, kościołów czy wiejskich stodół. Ostatnio jednak ich liczba, szczególnie w miastach, gwałtownie spada.

Reklama

Czemu w Polskich miastach nie widzimy już wróbli? Ptaków tych jest coraz mniej

Wróble to małe ptaki o długości kilkunastu centymetrów. Charakterystyczne brązowe ubarwienie sprawia, że podobne są do mazurków, znanych również jako wróble polne. Kuzyni wróbli domowych mają charakterystyczną czarną plamkę na policzku. Passer domesticus to uroczy ptaszek, którego drobna budowa i niezwracający uwagi kolor budzą powszechną sympatię. Niestety gatunek ten stopniowo znika z polskich i zagranicznych miast.

Według “Dziennika Toruńskiego” z Torunia i Bydgoszczy zniknęło 30% ptaków tego gatunku przez ostatnie 20 lat. Muzeum i Instytut Zoologii PAN ustalił, że przez trzy dekady w Warszawie ubyła jedna trzecia wróbli domowych. Niepokojących danych dostarcza również prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który bada ten gatunek w stolicy Wielkopolski. Według prof. Mizery w tamtejszej dzielnicy Sołacz od 1980 roku zniknęło 90% wróbli, a w Starym Zoo z 60 par zostało zaledwie 5. W Wielkiej Brytanii w latach 70. XX w. było 12 milionów par wróbli, teraz została połowa z tej liczby.

– Stary Rynek w Poznaniu był niegdyś pełen wróbli. Skakały po jego kostkach, zaglądały do talerzy ludziom siedzącym w kawiarniach i restauracjach. Dzisiaj nie ma ich tam niemal w ogóle – zauważa prof. Mizera w rozmowie z Zieloną Interią.

Dlaczego wróble znikają z miast? Przyczyn jest wiele

Warto zaznaczyć, że w Polsce nadal żyje około 6-7 milionów par wróbli domowych. Gatunek ten więc daleki jest od wyginięcia, jednak tempo spadku liczebności powinno martwić. Niestety do spadku liczebności wróbli przyczyniają się również te aspekty współczesnej rzeczywistości, którą można nazwać działaniami ekologicznymi. Chodzi tu o nowoczesne, szczelne termicznie budownictwo.

Budowanie dobrze izolujących temperaturę budynków zmniejsza oczywiście ślad węglowy i pozwala oszczędzić energię, jednak w takich obiektach często brakuje otworów, szpar, szczelin czy wyłomów, a to właśnie w tych miejscach gnieździły się niegdyś wróble. Teraz szukają schronienia najczęściej w żywopłotach, gdzie niestety przegrywają walkę z innymi, większymi ptakami. Należą do nich głównie gołębie, które w przeciwieństwie do wróbli świetnie przystosowały się do miejskiego środowiska, co na pewno można zauważyć zwiedzając centralne obszary Krakowa, Poznania czy Warszawy.

Zwiększona termoizolacja budynków to jednak niejedyny powód. Mamy do czynienia z prawdziwie morderczą dla wróbli kombinacją wielu czynników. W miastach nie ma już tylu koni, a wraz z nimi zniknął owies, który wróble podjadały z paśników. Ptaki te żywią się również owadami, nasionami i owocami. Na brak tych rzeczy w miastach wpływa głównie koszenie trawników – na półdzikich, lekko zarośniętych obszarach trawiastych znacznie łatwiej jest znaleźć wróblom pożywienie. Na zmniejszenie się liczby owadów wpływa również zanieczyszczone powietrze.

Czy wróbel wróci kiedyś do polskich miast?

W rozmowie z Zieloną Interią prof. Mizera zwraca uwagę na przykład Starego Zoo w Poznaniu. Wróble wyjątkowo chętnie gnieździły się niegdyś w tamtejszej lwiarni. Niestety budynek przeszedł niedawno remont, a wraz z nim zniknęła podwójna ścianka z drewna, gdzie pomiędzy rzeźbieniami ptaki zakładały swoje gniazda. Nowa konstrukcja pozbawiona jest takich miejsc.

Wróble tracą więc swoje naturalne siedliska i muszą przenosić się w inne miejsca, a tam przegrywają wojnę o pożywienie z większymi ptakami, w tym wspomnianymi już gołębiami czy gawronami. Nierzadko łupem większych osobników padają jajka czy pisklęta wróbli. Przez to oraz mniejszą ilość naturalnego pożywienia, ptak ten coraz gorzej radzi sobie w polskich miastach.

Co możemy z tym zrobić? Jedną z opcji jest stawianie budek lęgowych. W Poznaniu zachęca do tego miejska akcja “Wróblu, wróć!”. Prof. Mizera jest jednak sceptyczny wobec tego rozwiązania. Może się ono okazać po prostu niewystarczające. Inna ścieżka to tworzenie nowych budynków w konsultacji z ornitologami, tak aby ci wskazali rozwiązania architektonicznie pozwalające wróblom na lepsze miejsca do gniazdowania. Dobrym rozwiązaniem może być też ograniczenie pielęgnacji miejskich trawników – dzięki temu ptaki łatwiej znajdą tam pożywienie.

– Czytaj więcej: To będzie rok cykad! Biliony owadów wyjdą na powierzchnię ziemi

Źródła: turystyka.wp.pl, zloteprzeboje.pl, zielona.interia.pl, Dziennik Toruński

Fot. Canva (VictorTyakht; 27707)

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.