Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Postanowił pokonać pół świata bez latania. Stracił pracę, ale nie planuje się poddawać

Postanowił pokonać pół świata bez latania. Stracił pracę, ale nie planuje się poddawać

Lotnictwo odpowiada za ok. 2-2,5% światowych emisji CO2. Czy podróżując jesteśmy w stanie obejść się bez samolotów? Włoski psycholog społeczny Gianluca Grimalda postanowił udowodnić, że tak i swoją podróż z niemieckiej Kilonii do Papui-Nowej Gwinei przebył prawie wyłącznie pociągami, autobusami i łodziami. Po skończonych badaniach w ten sam sposób planował wrócić do domu. Czy mu się to udało?

CFF OPP Baner poziom mobile450 x 250CFF OPP Baner poziom 6.03.2023 1
Reklama

Niezwykła podróż włoskiego naukowca

Wszystko zaczęło się w połowie lutego tego roku. Doktor Gianluca Grimalda, włoski psycholog społeczny zajmujący się wpływem zmian klimatu na społeczności, wyruszył z niemieckiej Kilonii, aby przeprowadzić badania w Papui-Nowej Gwinei. Podróż do miasta Buka na wyspie Bougainville zajęła mu w sumie 35 dni. Nie była to prosta eskapada: podczas niewiele ponad miesiąca, Grimalda pokonał ok. 15 tysięcy kilometrów, jechał 5 pociągami, 9 autobusami i 2 taksówkami, 1 raz korzystał z carsharingu, 2 razy płynął łodzią. Przez większość Pakistanu eskortowała go policja. Całą podróż Grimalda bardzo szczegółowo opisał na platformie X (dawniej Twitter). Linki do dwóch “nitek”, będących swoistymi dziennikami podróży można znaleźć tu i tu.

Niestety całej drogi nie udało się przebyć bez samolotu. Włoch przeleciał dystans z Kalkuty do Bangkoku. Z powodu napięć politycznych, przekroczenie lądowej granicy między Indiami a Myanmarem okazało się niemożliwe. Następnie Grimalda wsiadła do samolotu w Singapurze, by przez Port Moresby w Papui-Nowej Gwinei dotrzeć do Buki na wyspie Bougainville. Z obliczeń badacza wynika, że podczas tego jednego lotu wyemitował 1670 kg CO2, 10 razy więcej niż w ciągu całej dotychczasowej podróży, obejmującej około 15 tysięcy kilometrów. Naukowiec twierdzi, że wybranie przez niego takiej formy dostania się do Papui-Nowej Gwinei spowodowało, że do atmosfery trafiło 4,5 tony dwutlenku węgla mniej, niż gdyby postanowił jak najszybciej polecieć z Kilonii do Buki.

Na Bougainville i okolicznych wyspach Grimalda spędził 6 miesięcy, badając wpływ zmian klimatu na tutejszą rdzenną ludność. Link do pełnego wątku dokumentującego jego podróże po papuaskich społecznościach znajdziecie tu. Grimalda przeprowadził między innymi rozmowy z osobami, których dobytek znalazł się pod wodą ze względu na rosnący poziom oceanów.

– Wiatr i pogoda kiedyś były powtarzalne, teraz są nieprzewidywalne. Wraz ze wzrostem poziomu morza, wyspa jest zagrożona. Czuję się w obowiązku pomóc mojej społeczności. Dobytek wielu ludzi jest już pod wodą. Rząd nie stworzył żadnego systemu alarmowego, jesteśmy coraz bliżej opuszczenia wyspy i migracji w głąb lądu – powiedziała badaczowi Shirley, przywódczyni wioski[1] na jednej z wysp archipelagu Saposa.

“Jestem przekonany, że zrobiłem właściwą rzecz”. Gianluca Grimalda postawił się pracodawcy w sprawie podróży samolotem

Swoje badania dr Grimalda prowadził w ramach zatrudnienia w Kilońskim Instytucie Gospodarki Światowej. Instytucja wspierała jego wyjątkowo długą podróż, a także pełny, półroczny okres samych badań. Te przedłużyły się niespodziewanie o ok. siedem tygodni. Jako powody badacz wskazał między innymi erupcję wulkanu czy zagrożenie bezpieczeństwa – Grimalda miał być przez jakiś czas przetrzymywany przez uzbrojonych w maczety bandytów.

Wsparcie kilońskiej instytucji skończyło się niespodziewanie 27 września. Jak stwierdził włoski badacz, właśnie tego dnia otrzymał on polecenie od niemieckiego think tanku, że do 2 października ma pojawić się w Kilonii. W przeciwnym razie zostanie zwolniony. W “tradycyjny” i gorszy dla klimatu sposób, podróż z Buki do Kilonii zajęłaby około dwa dni, co oznacza, że w ostatni dzień września dr Grimalda byłby zmuszony wsiąść do samolotu i właśnie tym środkiem transportu pokonać większość trasy.

Naukowiec odmówił tak szybkiego powrotu do Kilonii. Stwierdził, że cokolwiek ma do zrobienia w Niemczech, może również wykonać pracując zdalnie, w podróży. Postanowił więc nie wracać do Kilonii w wyznaczonym terminie.

– Nie mam pracy, ale jestem przekonany, że zrobiłem właściwą rzecz stając murem za moimi przekonaniami – napisał Grimalda w mediach społecznościowych.

Usprawiedliwiając swoją decyzję, powołał się również na obietnicę, którą złożył miejscowej ludności dotkniętej przez zmiany klimatu.

– To co przekonuje mnie do #StayGrounded [#PozostaniaUziemionym – przyp. red.] to również obietnica, którą złożyłem tysiącom mieszkańców Bougainville, z którymi rozmawiałem, że zminimalizuję emisję CO2 podczas mojej podróży do Europy. Biali ludzie (jak się tu nas nazywa) często są określani jako giamani (= kłamcy, oszuści). Nie chce być giamanem – stwierdził Grimalda w jednym z wpisów.

Instytut się odcina, Grimalda wraca na własną rękę

Elisabeth Radke, reprezentantka Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej, przekazała dziennikarzom The New York Times, że instytucja nie komentuje publicznie kwestii personalnych. Organizacja wspiera jednak podróż przyjazną klimatowi i wspomagała dotychczasową wyprawę doktora Grimaldy.

Jak twierdzi sam badacz, kością niezgody między nim a Instytutem mogło być jego zaangażowanie w działalność aktywistyczną. Grimalda w ubiegłym roku dołączył do protestów organizowanych przez Scientist Rebellion, grupę badaczy zaangażowanych w nagłośnienie sprawy zmian klimatu. W ramach akcji przykleił swoją rękę do podłogi w muzeum Volkswagena, a także brał udział w blokadzie prywatnego lotniska we Włoszech. Żadne z tych działań nie doprowadziło do jego aresztowania, jednak był ostrzegany przez pracodawców, że tego typu akcje mogą skutkować jego zwolnieniem.

Aktualnie bezrobotny Grimalda jest w trakcie podróży z powrotem do Kilonii. Pierwszy jej etap udało mu się pokonać bez lotu samolotem – naukowiec płynął łodzią towarową, obecnie jest na pokładzie statku pasażerskiego. Liczy na to, że uda mu się pokonać całą trasę bez konieczności latania. W tym celu zamiast przez Indie ruszy przez Chiny i Kirgistan. Jego podróż można śledzić na platformie X (dawniej Twitter). Link do aktualizowanego prawie codziennie wątku znajdziecie tu.

– Czytaj także: Ślad węglowy rośnie wraz z portfelem: loty prywatnymi odrzutowcami to nawet 4% globalnych emisji

Źrodła: twitter.com/GGrimalda, nytimes.com, euronews.com

Fot. twitter.com/GGrimalda, Canva

[1] Rdzenna ludność Bougainville i okolicznych wysepek ma matrymonialną strukturę społeczną – ziemię i dobytek dziedziczą kobiety. Każda wioska ma przywódczynię, która jest potomkinią założycielki wioski.

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.