Instalacja fotowoltaiczna z magazynem energii

Poznaj orientacyjne koszty

Zielona energia na dwóch krańcach Europy. Irlandia i Estonia idą w stronę OZE

Zielona energia na dwóch krańcach Europy. Irlandia i Estonia idą w stronę OZE

Choć mieszczą się na dwóch odległych krańcach Europy i w kontekście energetycznym mierzą się z zupełnie innymi trudnościami, Estonia i Irlandia podejmują stanowcze kroki w kierunku zmniejszenia swojej emisji gazów cieplarnianych. Estonia do 2030 roku planuje polegać wyłącznie na OZE, z kolei Irlandia odrzuciła ostatnio ofertę budowy terminala do importu gazu ziemnego.

Reklama

Niezależność energetyczna w cieniu Rosji

Estonia przez lata była częścią ZSRR, a aktualnie dzieli z Rosją długą granicę lądową. Warto o tym pamiętać w kontekście tego, jak wiele łączy pod kątem energetycznym Rosję z resztą Europy, w tym krajami, które są znacznie od niej oddalone. Estonia tymczasem, mimo bliskości Moskwy, pozostaje w dużej mierze energetycznie niezależna. Aktualnie głównym źródłem energii jest spalanie łupków bitumicznych. Estonia pozostaje też jednym z dwóch krajów na świecie (obok Finlandii), które nadal spalają torf. Państwo to do 2025 roku ma zostać odłączone od pamiętającej czasy sowieckie sieci energetycznej BRELL, której częstotliwości kontrolowane są przez Rosję. Decyzja o przyspieszeniu tego procesu zapadła w sierpniu tego roku.

Duży udział spalania łupków bitumicznych w estońskiej energetyce spowodowany jest występowaniem wielu złóż tego surowca na terenie kraju. Podobnie jest z torfem. Niestety przetwarzanie obydwu tych materiałów emituje do atmosfery olbrzymie ilości dwutlenku węgla. Torf pod tym kątem porównywalny jest z węglem brunatnym i najniższej jakości węglem kamiennym. Estonia postanowiła jednak iść z duchem rewolucji energetycznej i dostosować się do planów Unii Europejskiej w kwestii rozwijania zielonej energii. Estoński plan jest jednak ambitny nawet jak na standardy unijne – kraj ten planuje całkowicie oprzeć swoją energetykę na OZE do 2030 roku.

100% OZE już za siedem lat. Estonia unijnym pionierem energii odnawialnej

Estonia do 2030 roku chce całkowicie zaprzestać wydobycia złóż łupków bitumicznych. Dzięki temu kraj znacząco ograniczy swoją emisję CO2. Kraj ten jeszcze niedawno zajmował niechlubne trzecie miejsce pod względem emisji dwutlenku węgla na jednego mieszkańca, do 2021 roku wyprodukował aż 1 394 tony tego związku chemicznego. Tak, łupki dają Estonii niezależność energetyczną mimo bliskiego sąsiedztwa Rosji, jednak przyczyniły się do tworzenia olbrzymiego śladu węglowego. Kraj ten jednak planuje z tym skończyć.

W ciągu ostatnich kilku lat udział OZE w strukturze energetycznej Estonii znacząco wzrósł. Wg danych Eurostatu w 2012 roku wynosił ok. 25%, a już w 2021 38%. To ostatnie zapisy europejskiej agencji statystycznej, jednak zgodnie z najnowszymi danymi estońskiego rządu udział ten przekroczył już 40%. To wzrost o 15 punktów procentowych przez dekadę. Dla porównania: Polska zyskała w tym czasie 5 pp. udziału OZE w energetyce, podobnym wynikiem może pochwalić się cała Unia Europejska. Estonia chce postawić głównie na energetykę wiatrową. Farmy offshore na Bałtyku mają produkować dla tego kraju prawie połowę (49,8%) zużywanego prądu, za 12,4% będą odpowiedzialne turbiny umieszczone na lądzie. 22,2% energii będzie produkowane z biomasy. Na resztę miksu energetycznego złoży się energetyka wodna, fotowoltaika i biogaz.

Pewne niejasności dotyczą tego, czy na terenie Estonii powstanie elektrownia jądrowa. Jeżeli by do tego doszło, to oczywiście nie można mówić w 100% o OZE. Plany budowy takiego obiektu opisywaliśmy na naszym portalu około 2,5 roku temu. Na początku tego roku ukazał się raport o zasadności takiej inwestycji zlecony przez estońskie Ministerstwo Spraw Ekonomicznych i Komunikacji. Według analizy uruchomienie w tym bałtyckim kraju małego reaktora modułowego (SMR, podobna technologia ma pojawić się w Polsce do 2030 roku) byłoby bezzasadne, ze względu na między innymi zbyt duże koszty, kwestie bezpieczeństwa i problemy z odpadami nuklearnymi. Zgodnie z raportem, osiągnięcie neutralności klimatycznej byłoby o wiele prostsze i bardziej opłacalne przy obecnym kursie rozwoju energetyki, który nie zakłada budowy elektrowni. Jak donosi portal Bankwatch Network, estoński minister zignorował jednak wyniki zleconego przez siebie raportu i zajmuje się projektowaniem strategii rozwoju, w której zawiera się wybudowanie reaktorów. O ostatecznej przyszłości atomu w energetyce Estonii parlament ma zadecydować w przyszłym roku.

Odważny ruch Irlandii. Zielona Wyspa rezygnuje z terminalu gazowego

Przenieśmy się na drugą stronę Europy. Irlandia musi mierzyć się z podobnym problemem co Estonia, a więc stosunkowym oddaleniem od głównych europejskich graczy na rynku energii, a w związku z tym zagrożeniem zależności od innych krajów pod tym kątem. Estonia odcina się stanowczo od Rosji, jednak złoża łupków i perspektywa rozwoju OZE daje do tego mocne podstawy. Co tymczasem robi Irlandia? Rząd podjął przełomową decyzję, aby odrzucić propozycję wybudowania terminalu gazowego u ujścia rzeki Shannon. Ruch ten nabiera dodatkowego znaczenia, gdy popatrzymy na inne kraje Unii, które w obliczu kryzysy energetycznego powracają do eksploatacji gazu ziemnego (LNG – liquefied natural gas).

Propozycje zbudowania terminalu u ujścia rzeki Shannon wysunęła amerykańska firma New Fortress Energy. Inwestycja ta miała pozwolić zasilić elektrownię o mocy 600 MW. Amerykanie z pewnością wyczuli okazję w Unii, która wobec kryzysu energetycznego spowodowanego wojną w Ukrainie nieco zwalnia ze swoją transformacją energetyczną. Niemcy zdążyli stworzyć już trzy terminale gazowe na przestrzeni kilku miesięcy, a kolejne są planowane. Francja miała odrzucić umowę z USA na dostawę gazu, jednak ostatecznie ją przyjęła. Również będąca poza Unią Wielka Brytania wykonuje gwałtowny zwrot względem przyjmowanych niedawno restrykcyjnych przepisów antyemisyjnych – w połowie września Londyn zdecydował o opóźnieniu zakazu sprzedaży aut z silnikami na benzynę i diesel z 2030 do 2035 roku.

Tymczasem Irlandia stanowczą odrzuca perspektywę budowy nowego terminalu gazowego. Jak powiedział Bloombergowi Jonathan Stern z Uniwersytetu w Oxfordzie, jest to prawdopodobnie pierwszy kraj, który odmówił stworzenia tego typu obiektu ze względu na klimat, a nie lokalny opór obrońców przyrody. Irlandzki minister środowiska Eamon Ryan podkreślić, że Irlandia nie ma zamiaru całkowicie rezygnować z gazu, który będzie pełnił rolę zapasowego zabezpieczenia w krajowym miksie energetycznym. Ogólnie jednak Zielona Wyspa ma zamiar iść w kierunku odnawialnych źródeł energii. Eurostat podaje, że udział OZE wśród źródeł energii w Irlandii wynosił w 2021 ok. 12%. Zgodnie z aktualna strategią rozwoju, wartość ta ma wzrosnąć do 80% do 2030 roku.

Czy Polska może iść śladem europejskich pionierów?

Odpowiadając wprost na pytanie z nagłówka: nie, a przynajmniej nie w tym momencie.
Zacznijmy od porównania z Estonią. W tym bałtyckim państwie żyje około 1,3 miliona osób, a więc mniej niż nie tylko w Polsce, ale nawet w samej Warszawie (1,7 mln). W związku z tym kraj ten ma znacznie mniejsze zapotrzebowanie na energię. Zgodnie z danymi Eurostatu, zużycie energii w Polsce w 2021 było 38 razy większe niż w Estonii. Estonia nie potrzebuje więc aż tak dużej mocy wytwórczej w swoich elektrowniach, co sprawia, że o wiele śmielej może snuć plany o pełnym przejściu na OZE. Podobnie jest z Irlandią, w której gospodarstwa domowe zużyły w 2021 roku 6 razy mniej energii, niż gospodarstwa domowe w Polsce. W kraju na zachodzie Europy również żyje z resztą znacznie mniej osób niż nad Wisłą, bo niewiele ponad 5 milionów.

Oczywiście te twarde dane dotyczące liczby ludności i konsumpcji to tylko najbardziej podstawowe, chociaż zdecydowanie najbardziej decydujące aspekty, dla których w Polsce nie możemy spodziewać się tak szybkiej transformacji energetycznej. Warto zwrócić też uwagę na to, że Irlandia i Estonia to kraje kilkukrotnie od Polski mniejsze pod względem powierzchni, więc przesyłanie prądu na duże odległości również nie jest dla nich tak znaczącym problemem. Aktualna strategia energetyczna Polski zakłada, że do 2030 roku OZE będzie odpowiedzialne za produkcję 27% całej energii elektrycznej. To w naszych warunkach znacznie bardziej realistyczny cel, niż Irlandzkie 80% i estońskie 100%.

– Czytaj także: Od października tańszy prąd. Sprawdź kogo dotyczą obniżki

Źródła: globenergia.pl, ec.europa.eu, Bloomberg, bankwatch.org, reuters.com, aastuvenergeetika.ee

Fot. Canva

Artykuł stanowi utwór w rozumieniu Ustawy 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie przysługują swiatoze.pl. Dalsze rozpowszechnianie utworu możliwe tylko za zgodą redakcji.